"Jeszcze nie wiesz co szykuję..."
- Więc, jak chcesz mnie wykorzystać ?
- Potrzebuje byś był moim wiarygodnym chłopakiem... tylko na jeden wieczór. Proszę cię.
- Mała wiesz co to oznacza ?
Chciałam odpowiedzieć, ale zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis "Zrzęda Liam".... Przejechałam palcem po wyświetlaczu, odrzucając połączenie. Nie mam zamiaru z nim rozmawiać.
- Co oznacza ?- zapytałam, koncentrując na nim całą swoją uwagę.
W jego rękach leży wszystko.
- Oznacza dobrą zabawę. Przed kim będziemy udawać ?
Czułam, jak moje ciało się rozluźnia, jej nie świadomie byłam tak bardzo spięta. Wiedziałam, że mnie nie zawiedzie.
- Przed Liamem i... trochę przed chłopakami.
- Eee... możesz jaśniej, nie znam żadnego.- zachichotał, jak mała dziewczynka, naprawdę jak mała dziewczynka.
- Oni to...poznasz ich w piątek.
Telefon ponownie zadzwonił, a na wyświetlaczu po raz kolejny pojawił się zrzęda. Czego on chce ? Znowu przeciągnęłam palcem po ekranie, odrzucając połączenie. Niech go szlag trafia tak, jak mnie kiedy on jest w pobliżu.
- No mała, to zerujemy do dna, jak za dawnych czasów.
Uśmiech rozciągnął się na jego ustach, kiedy uniósł kieliszek w górę. Równe białe ząbki idealnie odznaczały się, przy jego malinowych, ślicznie wykrojonych ustach. Perfekcyjnie zadbana twarz i gęste, ciemne włosy. Musiał się ogolić przed przyjazdem tutaj, ponieważ nie ma ani śladu po zaroście.
- Do dna.
Uniosłam swój kieliszek, przykładając chłodne szkło do dolnej wargi.
- Za twoje zdrowie.
Wzdrygnęłam się na jego słowa. Zdrowie.... przyda mi się. Ostatnim czasem mi go brak. Przechyliłam kieliszek, czując jak ciecz przelewa się w moje usta, następnie płynąc przez gardło, rozgrzewając wszystko co napotka. Ciepło rozeszło się po ciele, docierając, aż do stóp.
- To jeszcze jeden, tym razem za moje zdrowie i będziemy pili, tak jak normalni ludzie piją wino.
- Zgoda.
Chłopak napełnił nam kieliszki, a przedzierający się do żołądka alkohol, dostarczył kolejną fale gorąca. Odstawiłam szkło na stolik kawowy, opadając na oparcie kanapy. Odczuwałam już skutki wina.
- Więc... piątek już pojutrze, masz sukienkę ?
- Umm... coś wynajdę w szafie.
- Coś ?
- Coś.
- To nie może być "coś". Jeżeli mamy udawać przed Li...jako on ma ?
- Liam.
-..Liamem to oznacza, że coś jest poważnego między wami. Musimy doprowadzić go do stanu, w którym spuchną mu jaja z zazdrości, złości czy co tam chcesz.
Nabrałam gwałtownie w płuca powietrza, wybuchając po chwili głośnym rechotem.
- Mała jutro... przestań się śmiać, bo ja też zacznę. Jutro idziemy do sklepu kupić ci sukienkę, a teraz się uspokój.
Dalej wiłam się po kanapie, trzymając się za brzuch, a jego próby uspokojenia mnie, skończyły się zafturowaniem mi. Przywracając się do porządku, przypomniałam sobie o tabletkach, które powinnam zażyć pół godziny temu.
- Ja um.. idę do toalety, zaraz wracam.
Skierowałam się do schodów, mijając pięć stopni w kilka sekund. Minęłam drzwi od łazienki, wchodząc do sypialni. Z szafki nocnej wydobyłam, małe pudełeczko tabletek, wysypując pośpiesznie dwie na rękę. Wsadziłam je do ust, chowając proszki, a sięgając wodę i popijając je. Przed wyjściem spojrzałam w lustro, poprawiając włosy, po czym zeszłam na dół. Usiadłam na swoim miejscu w tym samym czasie co telefon zawibrował. Na ekranie ukazała się koperta informująca o wiadomości. Szybko kliknęłam odblokowanie, wchodząc w skrzynkę.
"Od Liama:
Nie odbierasz, czyżbyś się bała rozmowy ze mną ? A może tchórzysz przed imprezą ? W każdym razie uroczystość jest w piątek o 17:00 w nowym klubie "CWZ", nie spóźnij się kochanie.”
Kochanie ? Och... oczywiście, że nie tchórze i oczywiście, że się nie spóźnię. Jeszcze nie wiesz co cię spotka. Postanowiłam nie odpisywać, niech siedzi w niepewności....
*** Następny dzień ***
Pogoda dopisywała wspaniale, lekkie chmurki nie były wstanie przysłonić nam słońca, teraz źródła naszego ciepła. Zmierzaliśmy okrętną drogą, przed strachem, że może spotkamy kogoś z chłopców. Liście sypały się nam pod nogi, tworząc dywan. Każde z drzew odziane w swój płaszcz, wyróżniało się kolorem od drugiego. Tworzyły dla nas barierę, barierę kolorów dzielącą nas od świata. Koniec naszej alejki, był widoczny, a podekscytowanie na zakupy rosło w siłę.
Pierwszy sklep i pierwsze sukienki do przymierzenia.
- Trzymaj czerwoną, ten kolor jest pociągający, masz tą czarną jest seksowna i biegnij się przebrać.
Wykonałam polecenie Taylora, wiedząc już, że żadna z sukienek nie będzie dobra. Ściągnęłam swój beżowy sweterek, po czym przeciągnęłam przez głowę biały t-shirt i uwolniłam nogi z ciasnych jeansów. Na ciele zawitała czarna obcisła sukienka, odznaczająca każdy mój kształt. To chyba nie mój rozmiar. Obciągnęła sukienkę do kolan, ale ona wróciła na swoją poprzednią pozycje, ledwo zakrywając mi pupę. Oh.. nie pokaże się w tym, nie ma mowy. Ubrałam swoje ciuchy, powstrzymując się już od przymierzenia czerwonej, równie krótkiej kreacji.
- I ?
- I nic, nie pasują na mnie.
Mieliśmy za sobą trzy droższe i cztery tańsze sklepy. Nasza nadzieja poukłada się w tym ostatnim. Chłopak zarzucił mi kupkę sukienek na ramię, a ja nie patrząc jakie to, po prostu poszłam przymierzyć. Wyciągnęłam z góry sukienek jedwabisty, biały materiał i przeciągnęłam go ostrożnie przez głowę. W momencie w którym spojrzałam w lustro, straciłam oddech. Delikatnie rozkloszowany, aksamitny i biały dół sięgał lekko za połowę uda, dodając moim nogą długości. Góra przechodząca w subtelną koronkę, dawała bajeczny wygląd. Plecy odkrywało wycięcie, ukazując każdy nawet ich najmniejszy element, aż do pasa. Długie rękawy, sięgały ciutkę za nadgarstki tworząc duet materiałów. Uszyte były pół na pół. Z przedniej strony ramię pokrywała delikatna koronka ukazująca całą jego strukturę, a z tyłu biała tkanina. Wypuściłam wstrzymywane powietrze, okręcają się dookoła. Zwężenie w tali, odejmowało mi kilka centymetrów, a mały dekolt ukazywał co nieco. Po prawiłam swoje włosy, łapiąc za zasłonkę i odsuwając ją powoli, w celu pokazania się Taylorowi. Podniosłam wzrok do góry, nie spotykając chłopaka, a Nialla wraz z Liamem i Harrym.....
__________________________________________
Wiem, że bardzo was zawodzę, tą częścią, ponieważ jest bardzo nudna i jedna z najgorszych.
Powiem wam, że na tej imprezie, na którą wybiera się nasza Jeymi, nastąpi przełom i opowiadanie obróci się o 180 stopni. Naprawdę przepraszam was za tą część. I proszę skomentujcie, chociaż jeden komentarz :C
1 komentarz:
Co Ty gadasz! Fajne, i mówisz, że o będzie przełom! Już się boje..
Ale super, serio!
~ Mrs.Horan xx
Prześlij komentarz