czwartek, 28 listopada 2013

Liam cz.8 "Skrywam tajemnicę.... kiedyś byłeś przyjacielem"


 
 
"Boli... zadają ból"
 

Irlandczyk spróbował jeszcze raz pukając do drzwi, niepokoiło go to.
- Jeymi tam nie ma.
Wszyscy obrócili się do Taylora, pytając go spojrzeniami....
- Więc gdzie jest ?
Liam zmroził go wzrokiem, nie panując nad tym. Zazdrość ?Jego ton głosu także był chłodny.
- Na pewno nie tam.
Gra słowna nie była tu dobrym rozwiązaniem, ale Taylor dokładnie wiedział co robi. Był świadomy tego, jak Liam poukłada się ze złości. To było jego celem.
- Wiesz co się z nią dzieję, od rana nie odbiera telefonów ?
Blondyn wtrącił się, przerywając ich rozpoczynającą się kłótnie.
- Jest w śpiączce, leży w szpitalu....
Liam przestał oddychać, rozchylając usta. Cały pobladł, a z jego twarzy odpłynęła krew. Wyglądał, jak duch. Można powiedzieć, że jego emocje kłębione wewnątrz, zaczęły wychodzić na zewnątrz.
- Jak to się stało ?
Payne wymamrotał niezrozumiale.
- Miałem nadzieję, że ty mi to powiesz...
Taylor odwrócił się, zmierzając z powrotem na parter. Musiał odnaleźć kogoś kto pomógłby mu otworzyć drzwi, bez pomocy kluczy...

Jest cicho, bardzo cicho i ciemno. Nic nie widzę, jedynie słyszę. Słyszę wszystko. Coś wydaje ciche odgłosy pikania. Ciągle te same. Wszędzie jest głucho. Słychać echo odbijanych butów od podłogi, ale gdzieś daleko i nie wyraźnie. Skrzypnięcie drzwi i znowu cisza. Ktoś bierze mnie za dłoń. Czuję doskonale ciepły i miękki dotyk na skórze. Chcę otworzyć oczy, ale nie mogę. Nie mogę wykonać żadnego ruchu. Co się dzieje ? Czemu nie mogę ? Odgłosy słabną, wszystko jest co raz cichsze.. robi się co raz ciemniej....

*

Znowu to pikanie, ale nie tylko. Męski głos. Lekko zachrypnięty.
- Kochanie jestem u przyjaciela, ale zaraz będę wracał... Nie musisz dam redę Elena...
Liam ! Nie chcę, by tu był, nie chcę. Proszę zabierzcie go ! Niech on wyjdzie z mojego mieszkania... Następuje kolejna cisza, a po chwili inny głos rozchodzi się echem, brzmiąc w mojej głowie.
- Twoja grupa jest odpowiednia. Możesz być dawcą...
Dawcą ? Czego ?
- Możemy zrobić to teraz... ?
Co zrobić ? Robi się ciemno. Nie stop ! Nie chcę zasypiać. Muszę widzieć.. błagam.....

*

Ktoś coś do mnie mówi, ale nie słyszę Liama, a 3 obce głosy. Faceci. Co oni mi robią ? To boli ! Przestańcie ! I znowu tracę przytomność.


Wszyscy chłopcy są w szpitalu i bez celu krążą po korytarzu. Każdy z nich próbuję się czegoś dowiedzieć, ale nikt im nic nie mówi. No prawie.... Liam był u niej wie wszystko, ale nie jest w stanie podzielić się informacjami. Milczy. Jest świadomy tego, że to on jest przyczyną wszystkiego. Wszyscy myślą, że chciała odebrać sobie życie, ale tylko ona zna prawdę. Nikt nie doszedł jeszcze do tego. Dzwonek znowu rozbrzmiewa echem po szpitalu. Elena próbuję dodzwonić się do Liama. I nim chłopak zdąża podnieść aparat do ucha, ona stoi już w szklanych drzwiach poczekalni. Jej twarz jest czerwona ze wściekłości, a Payne wie, że zaraz zacznie wrzeszczeć. Nie myśląc długo, wyciąga ją ze szpitala, przyjmując wszystkie jej krzyki do siebie...


*Dwa dni później (wieczór)*

Na korytarzu i w poczekalni nie ma nikogo... Niall, Harry i Louis ze swoją dziewczyną byli dzisiaj tutaj. Taylor siedział tu nieustannie dzień i noc, dzisiaj musiał wrócić do apartamentowca i załatwić kilka spraw. A Liam ? Liam nie przychodził. Dał słowo Elenie. Grobowa ciemność panuje na całej długości szpitala, jest cicho i całe życie z niego uleciało.


Zaczęłam otwierać powieki, przyzwyczajając oczy do lekkiego żółtego światła. Wpatrywałam się w ścianę na przeciwko, dopiero po chwili zbierając siły i przekręcając głowę na bok. Mała lampka rozświetlała mrok. Moje dłonie podłączone były do kabelków. Jestem w szpitalu... gdzie jest moja sypialnia ? Moje mieszkanie ? Poruszyłam dłońmi, patrząc na swoje ciało. Bolało, każdy mięsień z osobna mnie bolał. Patrzyłam dalej, aż przed oczami zamajaczyła mi para brązowych tęczówek. Liam siedział bez słowa i wpatrywał się we mnie....

__________________________________________


 

Brak komentarzy: