piątek, 8 listopada 2013

Liam cz.4 "Skrywam tajemnicę.... kiedyś byłeś przyjacielem"


 
"Uciekam, ty mnie gonisz, spotykamy się, chcesz zniszczyć niespodziankę"

Poprawiłam swoje włosy, łapiąc za zasłonkę i odsuwając ją powoli, w celu pokazania się Taylorowi. Podniosłam wzrok do góry, nie spotykając chłopaka, a Nialla wraz z Liamem i Harrym.... O nie ! Zasunęłam ją z powrotem, osuwając się na krzesełko. Zamknęłam oczy, uciekając na chwilę przed goniącą mnie rzeczywistością, przed goniącym mnie światem. Odcięłam się, siedząc ze świadomością, że jak mam zamknięte oczy i nikogo nie widzę, to wszyscy inni też mnie nie widzą i nie wiedzą, że tu jestem. Ta myśl uspokajała, uspokajała nerwy, które tworzyły już wiązankę słów dla Liama. Zwaliła by go z nóg, a tego nie chcemy. Naszej gwiazdeczce nie może się nic stać. Tak, bardzo bym chciała, by poczuł ten cholerny ból, który muszę czuć ja. Za co ? Założyłam swój strój towarzyszący mi od rana i czekałam. Biedny Taylor, co on sobie pomyśli. Zerkając co chwilę na zegarek, wyczekałam ostatniej minuty z dwudziestu i uchyliłam delikatnie kotarę. Nie ma ich. Moja radość porównywalna była z radością malutkiego dziecka, dostającego swoją wymarzoną zabawkę. Rozluźniłam swoją cały czas zaciśniętą szczękę, czując lekki ból. Wzięłam tą jedną wybraną sukienkę, zostawiając resztę w przymierzalni. Naprawdę nie miałam czasu, by bawić się w odwieszanie. Westchnęłam ciężko odnajdując przyjaciela. Szybkim krokiem zmierzałam w jego stronę, przygotowując ładną wymówkę.
- Co tak długo ? Zaczynałem się martwić.
Wszystkie wymyślone przeze mnie zdania, tworzące wytłumaczenie, były bzdurą, nawet nie miały teraz sensu. Jego nie okłamię, nie jego. To przyjaciel. Postawiłam na szczerość, ona popłaca.
- Musiałam się ukrywać...bo...wiesz to cholernie długa historia, by teraz ją opowiadać. Możemy kupić tą sukienkę ? Później pojedziemy po pizze i coś do picia, a ja wszystko wytłumaczę ci w domu ?
- Jasne.
Zakupiłam sukienkę, wydając na nią połowę swoich oszczędności, w sumie mniej niż połowę, dostałam rabat. O gdyby zobaczyli jaką niespodziankę zostawiłam im w przymierzalni, na pewno uległoby to zmianie.

- Więc kto idzie po pizze, a kto po picie ?
- Ja idę po pizze, a ty po picie. Kup coś mocniejszego na przykład szampana, muszę przygotować się na jutro. Wiesz to dla mnie wezwanie, muszę być autentyczny.-zaśmiał się, ruszając brwiami w górę i w dół.
- Ok zobaczymy się pod moim mieszkaniem.
Machnęłam mu idąc w przeciwną stronę. Musiałam przyśpieszyć kroku, gdyż market nie był wcale blisko. A czas strasznie szybko pędzi. Jutro ta impreza, czemu tak strasznie się nią stresuje ?

Szarpnęłam szklane drzwi, wchodząc do sklepu. Minęłam wszystkie działy, przechodząc od razu do napoi. Wzięłam pod pachę sok pomarańczowy, po czym przeszłam do alkoholi. Dobra... co będziemy pić ? Szampan ? Chciał szampana. Dobra szampan i wino, a później prosto do łóżka i odlot. Hehe to będzie dobre oderwanie od problemów. Od kiedy przyjechałam do Londynu, do wczoraj nie tknęłam jeszcze alkoholu. Ale czasem on jest pomocny, pomaga wydusić z siebie słowa, których nie mamy odwagi powiedzieć w stanie trzeźwości. Podążałam z butelkami do kasy, stając w kolejce.
- Hej Jeymi, wkurzające babsko. Czyżbyś zamierzała się upić i nie przyjść jutro ? Czy może już świętujesz porażkę ?
Ja pierdole, ja to mam szczęście.
- Hej fustrująca zrzędo. Dla twojej wiadomości będę jutro i niech cię nie interesuje co zamierzam dzisiaj robić. To nie twoja sprawa ok ?
Czemu między nami nie może być normalnie ? Nienawidzę go tak traktować, ale nie potrafię znieść jego docinek, a słowa to moja jedyna tarcza ochronna. Traci znaczenie kiedy jestem sama i zamienia się w miecz raniący mnie, ale nie mogę tego przerwać. ......... byłeś przyjacielem.
- Oj zapewniam cię, że nie będę się tym więcej interesował. Żyjesz w gównie.
Żebyś wiedział Liam, żyje w gównie. Sam mnie do niego wepchnąłeś, a ja jestem zbyt słaba, by z niego wyjść. Telefon będący moim wybawcą od odpowiedzi zaczął wibrować w mojej kieszeni. Taylor ! Mój wybawca ! Przez głowę przeszła myśl, że może wzbudzę ciekawość Payna i doprowadzę go do szału. Czemu tak myślę ? Jestem dla niego nikim. Przeciągnęłam po ekranie zieloną słuchawkę, odbierając telefon.
- Halo ?
- Jestem już pod drzwiami, mogę wziąć klucze stamtąd gdzie je zostawiliśmy ?
- Tak, wejdź do mieszkania i nie stój jak głupek. Ja będę za 5 minut.
- Tak jest mała. A zdradzisz mi co nam dobrego kupiłaś ?
- Szampana i wino, może być ?
- Pewnie, przygotuje nam kieliszki i czekam...
- Ok zaraz jestem.
Rozłączyłam się z uśmiechem na ustach. Liam słyszał jednostronną rozmowę może to podsycić jego ciekawość... Zapłaciłam kasjerce, pakując butelki do reklamówki i nie żegnając się z Liamem wyszłam ze sklepu.

Wieczór w towarzystwie przyjaciela minął szybko. Zgodnie z obietnicą opowiedziałam mu o wszystkim, pomijając tylko jedną tajemnicę. Jest chyba trochę zły, nie wiem czy na mnie czy na siebie. Jak powiedziałam mu o moich tabletkach i powodzie ich zarzywania stał się milczący. Może powinnam zejść na dół i go przeprosić ? Nie, na pewno śpi. Przewróciłam się na drugi bok, zaciskając mocno powieki. Nie mogę za dużo myśleć. To mnie wyniszcza. Powoli przestawałam słyszeć odgłosy wokół mnie, krzyki moich myśli cichły, a obraz stawał się co raz ciemniejszy. Zasypiałam.

- Jeymi wstawaj ! Ej mała obudź się.
Podniosłam zmęczone powieki, nie chcąc się budzić. Naprawdę potrzebuję jeszcze snu. Muszę się wysypiać to nakaz lekarza.
- Jest już 14:00. Myślę, że musisz się zacząć szykować. Zostały nam 3 h, a musimy wcześniej wyjść.
- Daj mi jeszcze pół godziny, proszę. Później mnie obudź. Potrzebuję tego snu, jestem zmęczona. Zdążę się wyszykować.
- Pewnie, przyjdę za pół godziny, ale ani minuty więcej.
Kiwnęłam głową, zamykając oczy i przykładając głowę do poduszki. Czułam swoje bezwładne ciało. Bolał mnie każdy mięsień.....

- Jeymi pół godziny minęło, teraz musisz już wstać !
- Wstaje.
Podniosłam się do pozycji siedzącej przyzwyczajając oczy do światła.
- Napuściłem do twojej wanny goręcej wody. Idź się wykąp, obudzisz się, a ja przygotuje nam, już teraz, jakiś obiad.
- Dziękuję.

Zanurzyłam swoje ciało w ciepłej wodzie, z telefonu puszczając spokojne piosenki. Wprowadzały mnie w nastrój, a ciepła ciecz rozluźniała spięte mięśnie. Błogi stan. Jaka szkoda, że musiał zostać przerwany. Komu teraz zachciało się rozmawiać ze mną przez telefon ? Wzięłam aparat w mokre ręce, nie przejmując się, że go utopię albo zepsuje. Liam.
- Halo ?- rzuciłam suchym tonem.
- Za 2 minuty będę u ciebie pod drzwiami, muszę dać ci zaproszenie, inaczej nie wejdziesz na przyjęcie. Więc łaskawie wyjdź po nie przed drzwi.- warknął rozłączając się.
O kurna ! Taylor nie może otworzyć mu drzwi, to ma być niespodzianka. Wyskoczyłam jak oparzona z wanny, zakładając szlafrok i szczelnie go zawiązując. Szybko wycierałam nogi, kiedy po mieszkaniu rozniosło się pukanie. Kurwa ! Wyszłam z łazienki zaczynając schodzić po schodach, ale było już za późno....

________________________________________

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Super! Ja chcę kolejną część! Bo coś sie zajebistego wydarzy z Jeymi i Taylorem!
Bo chyba będzie część piąta, nie?
~ Mrs.Horan xx

Unknown pisze...

Tak... wiesz kocham cię ♥ jejku jesteś taka kochana ♥ skomentowałaś każdą część, a teraz tak bardzo tego potrzebowałam... podbudowałaś mnie dziękuję ♥♥♥♥