"Ona wściekła, ty zdezorientowany... Nie boję się... Odebrał mój oddech, przyćmił moje myśli..."
Rzuciła się mu na szyje, całując jego usta mocno. On pogłębił ten pocałunek, przeradzając to w obściskiwanie. O co kurwa chodzi !? Wycofałam się, wracając pędem do sali. Czuję się jak w potrzasku, a ściany zwężają się, zaczynając mnie zgniatać. Nie mogę oddychać, brakuję mi powietrza. Siadam na łóżku i cała drżąca przytulam się do Taylora. Drzwi się otwierają, a on tu jest znowu.... I zachowuje się, jakby jego incydent nigdy nie miał miejsca. Co z nim jest nie tak ? Mogłabym teraz krzyknąć i powiedzieć wszystkim co przed chwilą miało miejsce, ale kto w to uwierzy ? Musiałabym nie mieć serca, by to zrobić. Oderwałam się od przyjaciela, opadając na łóżko. Mój telefon zadzwonił gdzieś pod poduszkami, co zmusiło mnie, by znowu się podnieść. Wygrzebałam urządzenie, spoglądając na ekran. "Barney" mój uśmiech sięgał dalej niż kąciki oczu, a dusza i wszystkie wnętrzności skakały z radości. Tak dawno nie słyszałam jego głosu, żartów... przy nim ciężko jest być poważnym. On i Taylor tworzą idealną parę, są swoim przeciwieństwem. Przeciągnęłam zieloną słuchawkę, piszcząc cicho z podekscytowania, no może troszkę głośniej, bo spojrzeli na mnie jakbym uciekła z psychiatryka. Swoją drogę, kwalifikuje się pewnie.
- Hej, hej dziewczyno!- wykrzyczał radośnie, śmiejąc się dźwięcznie po chwili.
- Hej, hej chłopaku!- dorównałam mu śmiechem.
On tak działa.
- Jak się czujesz ? Ten pełen żądzy cycuś siedzi z tobą ?
- Dobrze, eee kogo masz na myśli ?
- Taylora.
Wybuchłam śmiechem kładąc się na łóżko. Taylor Cycuś ! Słyszałam, że Barney też się śmieje.
- Wiesz co on ze mną zrobił ? Tak mnie udupił, że przez niego spuszczam po sobie deskę klozetową. Ciuchy mam ładnie wyprasowane. Powinienem dostać medal i wyróżnienie.
- Niegrzeczny boy jest poukładany ?
Nie wierze. Muszę jechać do nich i to zobaczyć. Przecież Barney swego czasu był tym najgorszym łobuzem w gangu.
- Tak. Mała muszę kończyć, szef wzywa. Pozdrów cycusia i daj mu buziaka ode mnie. Uważaj na siebie, ciebie też całuje i nie rób więcej takich numerów.
- Ja ciebie też.
Rozłączyłam się, siadając i przyglądając się Taylorowi. Cycuś. Zaśmiałam się sama do siebie, po czym nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.
- To od Barneya, cycusiu.-wyszeptałam mu cicho.
Spojrzał na mnie zdezorientowany i zawstydzony.
- Zaraz wrócę, zabije go przez telefon.
Znowu dostałam napadu śmiechu, nie zwracając uwagi na resztę. Niall z Harrym przysiedli obok mnie na łóżku, tuląc mocno.
- Lubimy kiedy jesteś szczęśliwa i taka wesoła.
- Ja także lubię.
Wstrzymałam oddech, patrząc zdezorientowana na Payna i nie tylko ja.
- Z kim rozmawiałaś ?
Kolejne jego pytanie, a moje ciało zalało się gorącą falą.
-Z przyjacielem....
***
Ranek nastał szybko, w sumie przespałam całą noc spokojnie i taka też się obudziłam. Dostałam śniadanie, wypis i wyszłam z tego okropnego miejsca. Jedyne co się zmieniło to to, że dostałam inne leki. Nic po za tym. Szara rzeczywistość, a może nie taka szara ? Szaro-niebieska ? Czarna ? Przekręciłam nowy klucz w nowym zamku do mojego mieszkania, stąpając delikatnie po połyskujących panelach. Ciepło otaczało moje ciało, a zapach domu tak bardzo różnił się od szpitalnego. Skierowałam się od razu do kuchni, otwierając lodówkę. Wyciągnęłam plasterek... no może dwa szynki i plaster sera. Zwinęłam to w rurkę, wkładając do ust. Niebiański posmak rozpłynął się, dogadzając mojemu podniebieniu. Wiem, to tylko szynka i ser, ale po kleiku, który otrzymałam na śniadanie... to jest danie królewskie. Wróciłam do salonu, siadając na kanapie i wyciągając nogi przed siebie. Cisza otaczała mnie z każdej strony i słychać tylko było dźwięki przejeżdżających samochodów ulicami. Podniosłam poduszkę z pod ręki i ułożyłam ją za szyją. Odchyliłam głowę do tyłu, układając ją na oparciu kanapy i zamknęłam oczy. Napajałam się spokojem i wolnością od świata, szpitala, ludzi. Tu jestem wolna, w tej chwili jestem wolna....
*** 4 godziny później ***
Ktoś zakłócający mój spokój nie dawał za wygraną i uparcie dzwonił do drzwi. Błagam jeszcze trochę, trochę przyjemnego spokoju ! Otworzyłam oczy, podnosząc się z pozycji, w której trwałam kilka godzin i podreptałam do drzwi. Poprawiłam swojego rozwalonego kucyka i naciągnęłam czarną bluzę niżej, poprawiając kaptur. Szarpnęłam klamką w dół otwierając drzwi. Szczęka momentalnie mi opadła, a ja z trudem zbierałam ją z ziemi. Elena. Wściekła Elena. Przeszła obok mnie, szturchając ramieniem i zagłębiając się w mieszkaniu. Pewnie wejdź ! Czuj się jak u siebie ! Poszłam za nią, stając w progu na bezpieczną odległość.
- Czego chcesz od Liama ?!- wysyczała wściekła, patrząc mi w oczy- zostaw go w spokoju i nie chodź za nim w kółko!
Co kurwa ! Źle usłyszałam na pewno.
- On ma cię w dupie!
Wow ! Powiedz mi coś czego nie wiem !
- Język ci uciekł !?
- Nie. Słucham cię uważnie. Ale teraz twoja kolej na słuchanie. Nie chodzę za Liamem jasne !? Niczego od niego nie chcę !
- On mówi co innego!
Co ? Coś się poruszyło... coś ukłuło.
- Wyjdź z mojego mieszkania !
- No co myślałaś, że go obchodzisz ?
- Nigdy tak nie myślałam, a teraz wyjdź.
- To nie koniec...
- Owszem koniec. Pomóc znaleźć ci drzwi ?
- Posłuchaj mnie uważnie... Trzymaj się od Liama z daleka, dobrze ci radzę...
Syczała mi prosto w twarz, a jej oczy kipiały złością.
- Nie myśl, że się ciebie boję Elena... Nie mam zamiaru być w pobliżu Liama ale ja też daje ci radę...zostaw mnie w spokoju i wyjdź z mojego mieszkania.
Przeszła obok, trzaskając za sobą mocno drzwiami. Wróciłam na kanapę, ponownie się uspakajając. Nie minęło pół godziny, a ktoś znowu zaczął dzwonić do drzwi. Co tym razem !? Nacisnęłam klamkę, szarpiąc drzwi. Liam. Czy świat się na mnie uwziął ? Kto za kim chodzi hmmm...?
- Idź stąd.
Pchnęłam drzwi, zamykając je przed chłopakiem, będącym w szoku. Runęłam na kanapę moszcząc się na niej. Podniosłam wzrok, a on stał w korytarzu, patrząc na mnie. Jak on to...co on...do cholery, ale jak ?....
- Czego ode mnie chcesz ? Czego wy wszyscy ode mnie chcecie ?
- Jeymi o co ci chodzi? Co się dzieje ?
- Gówno się dzieje.. Powinieneś stąd iść. Znowu wina stanie po mojej stronie.
Przypomniały mi się jej słowa wszystkie słowa. Nie chcę mieć do czynień z nią, ani z nim. Tak będzie o wiele prościej, bez kłopotów.
- Idź stąd Liama, nie chcę cię widzieć, nie chcę z tobą rozmawiać.
On dalej nie reagował. Czemu to wszystko utrudnia ? Mam się trzymać z daleka, ale on tu jest i nie chce wyjść.
- Proszę...
Zbliża się, wszystko robi nie tak. Może to jakaś próba ? On i ona zaplanowali to ?
- Nie chcesz tego, więc co ci każe tak mówić ?
Słucham? Od kiedy on wie czego chcę ?
-Nie wyjdę, nie ruszę się stąd.
Mówi twardo, przecinając ciszę i idąc w moim kierunku. Kiedy był za blisko instynktownie wstałam, odsuwając się z dala od niego.
- Co jest z tobą nie tak ?
Zapytałam, nie wiedząc jak reagować na jego ruchy. On nie odpowiedział, ale gwałtownie się przysunął, opuszczając swoje wargi na moje. Całował zachłannie i mocno. Odebrał mój oddech, przyćmił moje myśli, pozostawiając mnie w szoku.
- Odwzajemnij w końcu ten cholerny pocałunek.
Zasyczał przez zęby, trzymając mnie mocno przy sobie. Jego ciepły, miętowy oddech otulał moją twarz, kiedy w moim sercu budziły się iskierki.
- Nie.
Westchnął na moją odpowiedź, ponownie całując moje usta. Starał się wsunąć język między moje odrętwiałe wargi, ale zaciskałam je nie pozwalając mu. Jego pocałunki stawały się coraz to bardziej namiętne,a ja już nie mogłam. Napierałam rękoma na jego tors, starając się go odepchnąć.
- Przestań... to jakaś kolejna gra ?! Daruj sobie, ty i twoja dziewczyna skończcie tą grę. Bo ja mam tego dość. Mieszasz mi w głowie. Przychodzisz od tak, zjawiasz się jak jakiś ninja w moim mieszkaniu i bez żadnego wstępu, bez pozwolenia całujesz mnie. Później idziesz do swojej dziewczyny, mówisz jej, jak to ja za tobą chodzę, a on przychodzi i urządza mi sceny, że mam cię zostawić w spokoju. Kto kogo Liam do cholery! Nie jestem śmieciem!
- Elena do ciebie przyszła ?!
Wycedził sucho przez zęby.
- Tak! Więc idź do niej i oboje trzymajcie się ode mnie z daleka.
Nie chcę tego, nie chcę, by Liam był daleko, ale tak ma być.
- Nie mówiłem jej nic o tobie...
Jest skruszony ? Oh naprawdę ?
- Jakoś w to nie wierzę... idź stąd....
Usta zaczynały się już układać w nowe słowa, ale on je zamknął. Po raz kolejny wbił się w nie, zawzięcie całując. Nie wiem czemu, ale wszystkie jego mięśnie były napięte. Zachowywał się agresywnie, obco. Siła z jaką przycisnął mnie do ściany, zmiażdżyła mi płuca. Starałam się być nie wzruszona, ale trudno ignorować coś takiego. Jego telefon zadzwonił, a on oderwał się ode mnie, wyciągając go z tylnej kieszeni. Przez ułamek sekundy widziałam na ekranie jej imię. Payne wypuścił mnie, odsuwając się ode mnie i podążając w stronę drzwi.
- Nie. Zamierzam. Trzymać. Się. Od. Ciebie. Z. Daleka.
Każde słowo wycedził powoli i uważnie. Drzwi trzasnęły, a on zniknął. Nie zdążyłam dojść do siebie i usiąść, a do środka z hukiem i złością wpadł jakiś osobnik. Nie no błagam boże ! A co z samozatrzaskowymi drzwiami ? Miałam spuszczoną głową, bałam się ją podnieść. Kto tym razem? Elena z nożem ? Liam z agresją ? Kto ? Napełniłam płuca powietrzem, wstrzymując je i wypuszczając. Opanowana uniosłam głowę do góry, mrużąc powieki... / Natalia