Dwoje ludzi... właściwie to dwoje małych dzieci. Dopiero co poznających świat, nabierających umiejętności chodzenia i mówienia. Ona ubrana w różową sukieneczkę i białe pantofelki, włoski poskromione miała ładną opaską z kokardką, a jej niebiesko- szare oczy, żywo śmiały się do aparatu. Czemu ? Może po prostu ze szczęścia ? Była szczęśliwa. On ubrany w malutką koszulę w kratkę i eleganckie spodnie, pobrudzone już jedzeniem. Włosków miał mało, ale mimo to były poburzone w nie ładzie, wijące się na każdą stronę. Oczy brązowe, serdeczne i ciepłe. Przypominały dwa kawałki czekolady mlecznej. Siedzieli oparci o siebie plecami, posadzeni tak zapewne przez rodziców. Zdjęcie z przed 17 lat, oprawione w mahoniową ramkę, zdobioną pozłacanymi elementami kwiatów, stało na jej ciężkiej dębowej komodzie. Ona sama trwała przy lustrze, przyglądając się swojemu odbiciu. Długie czekoladowe włosy, opadały na jej ramiona kaskadami. Przeplatały się jeden przez drugiego tworząc fale. Blada, acz piękna twarz pokrywała się delikatnymi rumieńcami na policzkach. Pełne i soczyste usta, zaciskały się w prostą linie. Jej oczy, tylko one pozostały nie zmienione. Nadal niebiesko-szare i głębokie, porażały swoją intensywnością. Szczęśliwe, ale nie tak bardzo, nie śmiały się, majaczył w nich ból, nie dostrzegalny od razu, ale ból. Była innym człowiekiem, nikt nie mógł poznać w niej tamtej dziewczyny. Za wyjątkiem rodziny, która była daleko. Prowadziła samodzielne życie, z czego była dumna. Nawet On nie był wstanie powiedzieć kim jest, czy ją znał. Odwróciła głowę, spoglądając za siebie przez ramię na fotografię. On czyli Liam James Payne. To jej tajemnica. Jest jej wrogiem ? Nie wiem czy można tak powiedzieć. Nienawidzą się, robią sobie na złość....
Ułożyłam kaptur swojej brzoskwiniowej, za dużej o rozmiar bluzy i poprawiłam nogawki czarnych leginsów. Na stopy wsunęłam znoszone trampki, a włosy związałam w wysoki kucyk. Uszczypnęłam swoje policzki, nadając im więcej koloru, po czym zabierając swój telefon, wyszłam z mieszkania. Byłam już spóźniona. Jednak wiedziałam, że nie będą mieli mi tego za złe. Kto? Moi przyjaciele. Harry, Niall, Zayn i Louis. Najlepsi faceci na ziemi. Mamy spędzić razem wieczór filmowy. Będzie tam też on. Liam. Wkurzający i irytujący chłopak. Nie jestem wstanie go unikać. To najlepszy przyjaciel, moich przyjaciół. Co mam zrobić ? Nie zabronię im przyjaźni, zresztą mają zespół. Psychicznie przygotowywałam się na jego docinki.
***
- Ooo proszę, wnerwiające babsko w końcu raczyło się pokazać.- głos Liama rozniósł się po pomieszczeniu, a za nim poleciała seria cichych chichotów.
- Zamknij się frustrująca zrzędo.
Odgryzłam się, zajmując miejsce jak najdalej od niego. Jedyne czym go w tej chwili darzyłam była to nienawiść, ale czemu tak bolą jego słowa ? Może dlatego, że darze go innym silnym, nie nazwanym jeszcze prze ze mnie uczuciem ? Wmawiam sobie, że tak nie jest, ale kogo tak naprawdę oszukuję ? Co stało się z tym chłopakiem ze zdjęcia ? A tak nie ma go, zmienił się. Głośniki wypełniły się głosem narratora, a film ukazał się na ekranie. Wszyscy byli skupieni, za wyjątkiem jego. On musiał szeptać, mi gdzieś nad uchem, że moja brzydota działa mu na nerwy. Auć. Nie pierwszy raz to od niego słyszę, ale za każdym razem rani co raz głębiej.
- Niall masz jakieś picie w tej swojej lodówce ? - zapytałam chcąc jak najszybciej wyrwać się z tego cholernego miejsca.
- Tak jest sok pomarańczowy, nalać ci ?
- Sama sobie naleje, dzięki.
Poderwałam się z miejsca, szybkim krokiem zmierzając do kuchni. Szarpnęłam drzwiczki lodówki, wydobywając z niej karton soku. Odkręciłam jego zakrętkę, po czym sięgnęłam szklankę napełniając ją cieczą. Zanurzyłam usta w napoju, czując słodko-kwaśny posmak, drażniący podniebienie. Uspakajałam swoje nerwy, słysząc śmiech z salonu.
- "Ach, mamo jak ja cię kocham"- Liam zacytował głośno, wybuchając śmiechem.
Nie przejęłam się tym, odwracając się twarzą do okna. Nie obchodzi mnie teraz co robi on. Znamy się dopiero nie cały miesiąc, nie licząc dzieciństwa, a już tak bardzo namieszał w moim życiu. Gdyby wiedział do jakiego stanu mnie doprowadził. Przez niego wyl...
- Hahahha no proszę nasza wkurzająca Jeymi w skąpym stroju.
Wsunęłam rękę w kieszeń, orientując się, że mój telefon został w pokoju. Cholera ! Zerwałam się biegiem do pokoju, rzucając się na Liama i wyrywając mu mój telefon. Szybko go zablokowałam, chowając do kieszeni. Czułam jak łzy nie bezpiecznie balansują pod moimi powiekami.
- No weź jeszcze nie skończyłem !
- Jesteś świnią Liam.
Zaczęłam odchodzić do kuchni, pragnąc stąd zniknąć.
- Jesteś cholernie Nuuuudna ! Z tego co przeczytałem, naprawdę potrzebujesz życia Jeymi !
- Tak, a ty naprawdę potrzebujesz strzyżenia, nie tylko głowy. Z tą brodą możesz robić za mikołaja.
Czemu ja to mówię ? To ma w ogóle sens ? Uhhh...
- Jest w piątek impreza, mogłabyś się rozerwać... Ale niestety jest dla par. A nasze biedne babsko nie prędko coś znajdzie. Jeymi żadne chłopak cię nie pokocha !
Poczułam jak paląca policzek łza wypływa z moich oczu. Nie tak łatwo Liam ! Wyszłam z kuchni, ze szklanką soku w ręku, wycierając wcześniej łzę.
- Och Liam, oczywiście, że przyjdę. Dziękuję, że mnie zapraszasz to bardzo miłe z twojej strony.
Twarz Liama spłonęła czerwienią, zapewne z wściekłości. No tak przecież nie miał w zamiarze robić dla mnie czegoś miłego.
- Gorąco ci ? Ochłodzę cię.
Podeszłam do niego przechylając nad jego głową szklankę z napojem. Ciecz rozlała się po jego twarzy spływając po szyi w dół. Czas uciekać Jeymi ! ....
2 komentarze:
Boże.. Jakie zajebiste! ♥
~ Mrs.Horan xx
*.*
Genialne!
~ Mrs.Horan xx
Prześlij komentarz