Obraz był zamazany, a świat wirował, po czym wrócił do normalności. Przestałem kontaktować.
- Lepiej się czujesz ? Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić ?
Popatrzyłem w jej blado-zielone oczy, czując żar. Skupiłem się na jej ustach, kiedy tak uparcie przygryzała wargę, strasznie to podnieca.
- Możesz. Tylko jedno.
Historia bez końca, a może mając już zakończenie ?... Jedna jedyna
*Oczami Jeymi*
- Więc co mi powiesz ?
Przekręciłam głowę, policzkiem napotykając przyjemnie, zimną pościel. Patrzyłam w oczy Taylora, zastanawiając się, jak ubrać to wszystko w słowa. Odetchnęłam głośno, odwracając wzrok i patrząc w sufit. Biała farba lekko zżółkła, ale i tak była idealna.
- Czemu...?
Podniosłam dłoń, znając dalszą część jego pytania. Nie miałam ochoty odtwarzać w kółko czegoś, o czym pragnę zapomnieć.
- On i Elena.....
- Oni co ?
- Stara miłość nie rdzewieje, nie ?
- Mała możesz jaśniej ?
Podniosłam się do pozycji siedzącej, przełykając gulę.
- Przez cały tydzień prawie w ogóle, nie było go ze mną. Nie odzywał się do mnie. Później okazało się, że to Elena była ważniejsza, spał u niej i sama nie wiem czy do czegoś doszło poza pocałunkiem, ale to mi wystarcza.
Łzy zmoczyły moje policzki. Podciągając kolana do brody, kuląc się i cicho łkając. Teraz też jest pewnie z nią.
- Malutka, chodź.
Chłopaka przyciągnął mnie do siebie, trzymając ciasno w objęciach.
- Wyprzytulam cię i będzie lepiej.
Położył nasze dwie poduszki obok siebie, po środku łóżka, układając nas na nich, a następnie przykrywając kołdrą. Cały czas mocno trzymał mnie w swoich ramionach, dbając bym spokojna, odpłynęła w sen.
*Następny dzień*
- Daj, ja ci przeczytam bo ty się bawisz.
Taylor, wyrwał z moich rąk ciasteczko z wróżbą, wyjmując ze środka zwiniętą karteczkę.
- "Gdybyś mogła poprosić o jedną rzecz, co to by było ?" Pfff... i to ma być wróżba ?
Poprosiłabym o... prawdziwą miłość Liama do mnie.
- A ty tato co masz ?
Zahamowałam myśli, czekając, aż ojciec przeczyta karteczkę.
- "Za rogiem czeka kurczak"
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem, te ciasteczka, rzeczywiście są do kitu.
- To co dzisiaj robicie ?
Mama zagadnęła, przerywając chichoty.
- Zabieram Jeymi na miasto, czas by odwiedziła kilka miejsc.
Właściwie to nie mam dzisiaj prawa głosu, bo Taylor wyręcza mnie we wszystkim.
- A ja mam spotkanie z tym biznesmenem, mówiłem ci skarbie.
- A właśnie córciu, wczoraj zostawiłaś telefon w kuchni, nie chciałam wam przeszkadzać, więc go nie przynosiłam, ale jakiś Liam ciągle dzwonił. Kto to ?
- Nikt ważny.
Zagryzłam wargę, czując metaliczny posmak krwi. Poszłam po urządzenie, a Taylor w tym czasie przygotował nas do wyjścia.
- Zakładaj buty, przyniosę ci torebkę.
Jestem mu naprawdę wdzięczna, że próbuje obronić mnie przed pytaniami rodziców....
***
- Więc dokąd idziemy ?
- Umówiłem się dzisiaj z Maxem.
"Chłopak z windy"
- Wiesz, że on nadal cię kocha ? Rozmawiałem z nim.
- Myślałam, że mu przeszło.
- Jak widać nie... ale wiesz, teraz jest całkiem niezły.
- Widziałam go wczoraj.
Dłonie mi się pociły, kiedy myślałam o spotkaniu z nim. Wcześniej nie dałam mu szans na związek. Jestem ciekawa, jaki jest z charakteru...
- Tędy. Mamy się spotkać w jakiejś kawiarence na rogu następnej ulicy.
***
Dojście nie okazało się trudne i nie pochłonęło tyle czasu, zaledwie kilka minut. Dużo trawiastej zieleni, pierwsze co przychodzi mi na myśl, widząc to miejsce. W środku unosi się zapach kawy i gorącej czekolady. Brązowe stoliki i proste drewniane krzesła poustawiane są w równych rzędach, zajmując sporą część lokalu. Kelnerki kursują jedna za drugą, przybierając sztuczne uśmiechy. To widać.
- Tam jest, chodźmy. Ucieszy się.
Uśmiechnęłam się blado, idąc za nim.
- Cześ stary, przyprowadziłem kogoś.
Wysunęłam się za ciała Taylora, lekko unosząc kąciki ust. Max był zaskoczony, ale uśmiechał się tak szeroko, że zaczęłam się zastanawiać czy to nie jakiś skurcz.
- Jeymi !
Radosny głos, tak dobrze znany. Uniósł moje ciało, przyciskając mocno do swojego.
- Myślałem, że już cię nigdy nie zobaczę.
Pochylił się, całując mój policzek, a mnie zrobiło się gorąco. O nie, nie jest dobrze.
- Na długo wróciłaś ?
- Jeszcze nie wiem.
- Tym razem cię przekonam i zostaniesz na stałe.
- Są duże szanse.
Odsunęłam się nie co, siadając przy moim towarzyszu.
- Co pijecie ?
- Ja nam coś zamówię.
Taylor podszedł do lady, zostawiając mnie samą z Nim.
- Nadal masz ten piękny uśmiech.
Zarumieniłam się słysząc komplement, źle się dzieje.
- Zaraz nam przyniosą kawę.
- Mam propozycję, spotkajmy się wieczorem w klubie na trzeciej. Będzie kilka znajomych, na pewno za tobą tęsknili.
Ale ja za nimi nie.
- Świetnie, Jeymi wyluzujesz się.
Posłałam przyjacielowi zabójcze spojrzenie, ale przytaknęłam...
* Oczami Liama *
Obudziłem się nagi, kompletnie nagi i nawet nie byłem w łóżku. Moje ciuchy leżały porozwalane, a wśród nich damski stanik. Szybko podniosłem się, naciągając bokserki, a bomba atomowa rozwalała mi głowę. Patrząc na dwie opróżnione whisky, nie dziwiłem się, że jestem w takim stanie. Schowałem twarz w dłoniach, czując powiększający ból w sercu. Zrobiłem cholerne świństwo, zrobiłem to Jeymi... Podniosłem się ze złością, rozbijając szkło o ziemię. Co się ze mną dzieje ? Sięgnąłem telefon, sprawdzając połączenia, nie oddzwoniła, nawet nie miałem jej numeru. Kurwa! "Zapomnij o niej"...
_________________________________________________
1 komentarz:
Moje wrażenia on jest idiotą,szkoda mi jej bo ona nie zasłużyła na to.Zdrada to najgorszę co może być...
Prześlij komentarz