środa, 26 lutego 2014

Liam cz.37 "Skrywam tajemnicę... kiedyś byłeś przyjacielem"



one direction onedirection gif

Opuścił dłoń jednak ścisnął moje ciało tak mocno, że nie mogłam oddychać.
-Nie mogę już wytrzymać. Nienawidzę tego, jak się do niego uśmiechasz, to ja chcę sprawiać byś się śmiała. Całą drogę widziałem jak cię trzyma. Wróć ze mną do mieszkania.
- Liam, jesteś nienormalny.
- Nie wypuszczę cię stąd do puki się nie zgodzisz.
Przywarł policzkiem do moich nagich pleców, blokując wszystkie moje ruchy. Dreszcze wstrząsnęły moim ciałem, ale niepokój zasiał się w sercu.
- Masz jakąś obsesje ? Zachowujesz się dziwnie, a teraz więzisz mnie w kiblu.
- Ty jesteś moją obsesją aniołku. Jeśli rozumiesz różnicę.
Westchnął cicho, po czym z bólem wymalowanym na twarz zaczął mówić dalej.
- Miłość się kończy. Ludzie potrafią bez niej żyć, dochodzą do siebie po jej utracie. Miłość można stracić i odnaleźć ponownie. Ale w moim przypadku tak nie będzie... nie jest. Utraciłem cię i nie mogę żyć Jeymi.
Jego oczy wypełniały się bólem i zaczynały niebezpiecznie błyszczeć. Widok takiego Liama sprawia, że wszystko się we mnie ściska i mam ochotę wymiotować.
- Jestem od ciebie uzależniony. Jesteś wszystkim, czego kiedykolwiek pragnąłem i potrzebowałem, wszystkim o czym marzyłem. Jesteś dla mnie całym światem. Żyję i oddycham tobą. Dla ciebie.
Patrzył cały czas na mnie, kiedy ja odtwarzałam jego wypowiedź jeszcze raz w myślach.
- Jestem zazdrosny i nic nie mogę z tym zrobić.
Nic nie poradzę, że mam ochotę uśmiechnąć się na jego słowa. Chcę dalej być jego obsesją. Chcę skrywać Liama przed całym światem, mając go jako swoją tajemnicę. Znam uczucie, o którym mówi.
- Wróć ze mną.
Między dwa palce chwycił pasemko moich włosów, wkładając je za ucho. Jest piękny, a myśl, że tylko dla mnie jest tym czułym mężczyzną, przyprawia o zawroty. Dla pozostałych jest chłodnym, bez serca facetem.
- Nie mogę. Jeżeli poczujesz się lepiej dołącz do nas, a później wrócimy do mieszkania.
Wyraźna ulga wraz z uśmiechem, pojawiła się na jego twarzy. Poluzował uścisk, więc podniosłam się z jego kolan, wstając i chwytając za klamkę. Jednym, szybkim ruchem powstrzymał mnie, obracając i przyciskając do drzwi. Miękkimi ustami wbił się w moje, całując z pełną pasją. Tak bardzo brakowało mi tego. Zaplatając dłonie na jego karku oddawałam mu każdy jeden gest. Każdy nasz drobny ruch, był idealnie zgrany. Uczucie samotności zaczęło w tej chwili kłuć tak bardzo, wszystkie uczucia zaczynały uderzać w moje serce bombardując je. Przypominały o braku Liama w moim życiu, mam miłość na wyciągnięcie ręki. Kogoś kto znaczy więcej niż ja sama dla siebie.  Czemu się boję zaryzykować ?
- Please, love me...
Jak bardzo musi być zraniony, że prosi o moją miłość ? Miłość, którą już dawno mu podarowałam.
- Kocham cię.
Przytuliłam się do niego, nie spodziewając się, że te słowa tak szybko ze mnie wypłyną.
- Nie przestałam cię kochać.
- Aniołku ?
- Obiecaj, że Elena nie wejdzie między nas ?
- Obiecuję.
Zapiszcie to w kalendarzu. 14 Styczeń- kabiny toaletowe łączą ludzi.
- Czy to znaczy, że... znaczy... wróć do mnie.
To w jaki sposób się waha i nie może złożyć zdania jest urocze.
- Nie spapraj znowu wszystkiego, kolejnej szansy nie będzie.
- Nie potrzebuję więcej szans, ta jedna mi wystarczy. Niczego nie z chrzanie.
Odparł pewnie, okazując dominację. Och... i bum ! Wraca Liama co ma okres na okrągło, a jego nastroje są zmienne jak apetyt kobiety w ciąży. Tak bardzo tęskniłam.
- W każdym dobrym scenariuszu jest seks w toalecie.
- Och... no to chyba otrzymałam inny scenariusz.
Poklepałam go po ramieniu otwartą dłonią, wychodząc z małej kabiny. Po spojrzeniu w lustro, uznałam, że moje włosy wyglądają w porządku.
- Jesteś perfekcyjna.
Miękkim wargami zostawił mokry ślad tuż po środku przerwy między moimi łopatkami. Ciepło jak woda zaczęło spływać w dół.
- Max się pewnie nie pokoi powinnam.... powinniśmy wrócić.
-  Jeymi ? Niech ten wypucowany laluś trzyma teraz łapy przy sobie, bo źle skończy, wierz mi skarbie.
Ostry i poważny ton, sprawił, że zesztywniałam jednak w lustrze widziałam pełne miłości oczy. Kiwnęłam głową na zgodę i wyszłam z powrotem do restauracji. Zgrabnym krokiem podreptałam do stolika, zajmując po przednie miejsce.
- Już jestem.
- Jedzenie już wystygło.
- Och... nie szkodzi lubię zimne.
Oczywiście, że nie. Byłam tylko zajęta takim jednym psychopatą. Wzięłam kawałek pizzy do buzi, nie trudząc się ze sztućcami. Przeżuwałam ostatni kęs, a na horyzoncie pojawił się Liam.
- Wiesz Max, nie czuję się najlepiej, chyba powinnam wrócić do domu.
Chłopak nie zdążył nic powiedzieć, bo obok stanął Liam. Cholera ! Nie chcę ich bijących się tutaj. Nie będą tego robili prawda ?
- Mogę się dołączyć ?
- Nie. Wracamy z Jeymi do domu nie czuje się najlepiej.
Max wstał, więc i ja też.
- Mogę ją zabrać ze sobą, śpimy w tym samym mieszkaniu.
Żeby tylko, teraz będzie też to samo łóżko.
- Właściwie to chciałem zabrać ją do swojego domu, ale dzięki za dobre chęci. Możesz nas zostawić, na pewno się nią zajmę.
Szorstki głos i gromy jakie ciskał w Liama, mogły po walić każdego tylko nie jego.
- Idę zapłacić, poczekaj tu Jeymi.
Kiedy tylko sylwetka Maxa zaczęła się od nas oddalać, usta Payna się rozchyliły.
- Po moim trupie. Wychodzimy.
Pociągnął mnie za rękę, biorąc w pośpiechu mój płaszcz i torebkę. Potykałam się, próbując dotrzymać mu tępa. Ktoś tu nie wziął pod uwagę długości jego nóg, a moich. Jeden jego krok to moje dwa. Przed drzwiami wejściowymi na zewnątrz, zatrzymał się, ubierając mnie. Zapiął szybko wszystkie guziki, całując przelotnie, ale czule w usta. Torebki mi nie oddał.
- Możesz mi ją oddać ?
 Szturchnęłam lekko jego dłoń, informując co mam na myśli.
- Och tak jasne, chociaż całkiem fajna jest, pasuje mi no nie ?
- Chcesz nosić za mnie torebki ?
- Czemu nie, dla ciebie wszystko. Mogę podarować ci cały świat, jeśli tylko będziesz chciała, stać mnie na to.
- Nie wątpię, ale starczasz mi tylko ty. A teraz powiedz co robisz ? Nie mogę tak po prostu uciec z kolacji.
- Zabieram to co moje. Chodź wracamy do mieszkania aniołku.
No jasne. Czy on w ogóle słyszał co powiedziałam ? Powietrze było bardzo zimne, ale ja nie marzłam. Ten mężczyzna sprawiał, że się gotowałam.
- Liam muszę się ciebie o coś spytać...
- Pytaj Jeymi.
- Sprzedałeś moje mieszkanie w Londynie ?
- Tak.
Och.. czyli nie mam gdzie teraz wrócić. Sama tego chciałam, no to mam.
- Wszystkie twoje rzeczy przeniosłem do mojego, jest większe, zmieścimy się we dwoje. Teraz mieszkasz ze mną.
Przyciągnął mnie do siebie, obejmując ramieniem. Ulga, poczułam ulgę.
- Dziękuję.
Ulice zaczynały pustoszeć co raz bardziej. Latarnie oświetlały wciąż zamgloną drogę i wyglądało to trochę strasznie. Przemykając wśród pnących się drapaczy, dotarliśmy do mojego. Uhm... ciekawe czy rodzice wrócili. Wyszliśmy na odpowiednim piętrze i z pod wycieraczki wyciągnęłam kluczyki.
- Zostawiłam je dla ciebie.
Opowiedziałam nim zdążył zapytać. Dwuskrzydłowe drzwi otworzyły się, więc po cichu zaczęłam wchodzić do środka. Czarnego, zamszowego płaszcza taty nie było, czyli jeszcze nie wrócili. Rozebrałam się, schylając, by rozwiązać sznurówki wysokich butów. Mój błąd.
- Mmmm....
Dłoń Liama spoczęła na moim tyłku, więc porzuciłam rozwiązywanie i natychmiast się wyprostowałam.
- Psujesz mi zabawę aniołku.
Odparł wesoło, obracając mnie do siebie twarzą i przyciągając.
- Przytrzymaj się mnie.
Wolną ręką sięgnął do mojego uda, zjeżdżając w dół i unosząc je do góry. Powędrował na łydkę, a następnie delikatnie zsunął but. Zmienił dłonie i powtórzył to samo z drugim. Iskry jakie między nami przeskakiwały, elektryzowały powietrze.
- Cała jesteś taka delikatna.
Obserwowałam każdy jego ruch, widziałam jak językiem przejeżdża po suchych wargach, sprawiając, że stają się jeszcze bardziej różowe. Opuszkami palców umiejętnie drażnił moje udo, zataczając pełne okręgi. Zębami skubnął moje usta, cały czas patrząc na moją twarz. Powtórzył to samo, mocniej przygryzając. Pożądanie rosło, a ja bałam się, że zaraz zacznę dygotać ze zniecierpliwienia.
Porwał moje wargi w swój własny taniec, asekurując bym nie upadła. Trwając po środku korytarza, świat przez chwilę nie docierał do nas. Bariera pożądania i wzajemnej tęsknoty była zbyt silna, by ktoś mógł ją przebić. Całkiem mi się to podobało. Żadne z nas nie reagowało na to, że ktoś puka. Do puki nie zaczął krzyczeć.
- Jeymi jesteś tam ?! Otwórz !
Max. Przstraszonym wzrokiem popatrzyłam na chłopaka przede mną. Głupio zrobiłam, uciekając.
- Cśśś... nic nie mów.
Ucałował mnie delikatnie, obejmując ramionami.
- Nie ma nas.
Och, a więc udajemy, że nikogo nie ma. Uśmiechnęłam się, na myśl, że nie muszę stawać twarzą w twarz z Maxem.
- Co będziemy robić ?
Jego oczy zabłyszczały i już wiedziałam, że to było głupie pytanie.
- Zapewnię ci wieczór pełen wrażeń.
Wciąż szeptaliśmy, chociaż on to bardziej mruczał.
- Nie możemy, moi rodzice mogą wrócić lada chwila.
- Jesteś dorosła aniołku, po za tym drzwi do twojego pokoju mają zamek i będziemy cicho.
Chciałam zacząć się śmiać, ale nie mogłam, bo taki jeden niechciany ktoś,nadal walił w drzwi.
- Przekonałeś mnie.
Zaczął chichotać, ale skutecznie go uciszyłam. Oboje uśmiechaliśmy się przez pocałunek. Chwycił moją dłoń i splatając nasze palce razem, ruszyliśmy do pokoju, zostawiając świat za sobą....




***
Było parę minut po 22, światła Portland migotały w moim oknie, a my mieliśmy idealny widok. Liam przesunął łóżko pod szklaną ścianę. Pokój skąpany był w ciemności, co było naprawdę przyjemne. Nadzy, okryci satynowym prześcieradłem, chłonęliśmy swoją bliskość. Policzkiem przytulałam się do jego piersi słysząc spokojne i wyrównane bicie serca. Piękny dźwięk. Opuszkami palców rysował wzory na moim barku, cały czas ciasno owijając moje ciało.
- Popatrz samolot.
- To gwiazda.
- Porusza się.
- Spadająca gwiazda.
Cały czas upierałam się przy swojej gwieździe, a on cicho się śmiał.
- Świeci czerwonymi kolorami.
- Płonąca, spadając gwiazda.
- Zobacz teraz, jest bliżej, ma skrzydła.
- Bo to zaczarowane ufo.
- Kto ci takich bajek na opowiadał ?
- Tatuś.
- I wszystko jasne.
Westchnął i teraz to ja chichotałam.
- Kocham cię.
Cmoknęłam go w szyję, wracając do wpatrywania się w samolot, który powoli sunął przed siebie, przecinając chmury.
- Kocham cię.
Odpowiedział tym samym, co pobudziło ciepło.
- Jeymi, wróciliśmy. Max tu jest chce się z tobą widzieć.
Przerażona zerwałam się siadając na łóżku z materiałem przyciśniętym do piersi. Głos ojca wprawił moje serce w szybki ruch. Nie bałam się tego, że wejdzie, ponieważ drzwi były zamknięte, albo tego, że będzie podejrzliwy. Bałam się konfrontacji z Maxem...... 


____________________________________________________________________


 Och mam  dla was gifa:


Liam, ojciec wszystkich dużych dzieci :D

Brak komentarzy: