środa, 26 lutego 2014

Liam cz.35 "Skrywam tajemnicę... kiedyś byłeś przyjacielem"




photo




Stop. Stop. Jeymi nie płacz. Wdrapałam się na łóżko, chowając nie dostrzeżone łzy w poduszce. Widzicie jak to na mnie działa. Nie potrafię z tym żyć. Z nią. Z Liamem.... Próbowaliście kiedyś iść pod wiatr odrzutowca ? Odrzuca cię w jednej chwili łamiąc kości..... tu jest tak samo....

Zaciskałam z całej siły usta, nie pozwalając by nawet najdrobniejszy dźwięk je opuścił. Policzki co chwilę osuszała miękka pościel i tylko oczy zdradzały mój płacz. Brałam głębokie oddechy przez nos, zatrzymując w sobie wszystkie emocje. To się kiedyś skończy prawda ? Słyszałam jak Liam zakańcza rozmowę, więc jeszcze bardziej wtuliłam się w poduszkę.
- Idziemy do twoich rodziców ?
Poczekałam chwilę, próbując wydusić z siebie ton nie wyjawiający wszystkiego.
- Nie mam ochoty, idź sam.
- Zostanę.
Czego nie zrozumiał w słowach IDŹ sam ?
Siedzieliśmy spory czas po prostu milcząc, żadne z nas się nie odzywało i byłam wdzięczna za tą ciszę. Kiedy czułam już, że moje łzy odeszły, wstałam z łóżka wychodząc z pokoju bez słowa. Weszłam do łazienki upewniając się, że moje policzki nie są czerwone i opuchnięte, po czym z garderoby rodziców wyciągnęłam dodatkową pościel i trzy koce. Liam siedział na skraju łóżka i kiedy weszłam podniósł tylko głowę.
- Będziesz spał na ziemi.
Odparłam najchłodniej jak umiałam, rzucając wszystko na ziemię. Zabrałam swoją piżamę i ponownie uciekłam do łazienki. Specjalnie przedłużałam swój czas tam, robiąc wszystko najwolniej jak umiałam. Na nogi naciągnęłam krótkie, białe spodenki i tego samego koloru, przyległą bluzkę z rękawkiem 3/4. Włosy puściłam luźno, rozczesując je pacami. Językiem przejechałam po zębach, zastanawiając się czy nie umyć ich trzeci raz. W ostateczności postanowiłam wrócić do pokoju po godzinnej nieobecności. Payne pościelił sobie na panelach, zabierając mi jedną poduszkę z łóżka. Mijając go podeszłam do komody, odkładając swoją biżuterie do szkatułki.
- Możemy porozmawiać ?
- Nie mamy o czym.
- Kim dla ciebie jest ten chłopak ?
- Nie twoja sprawa.
- Owszem moja ! Nie pozwolę by ktoś cię dotykał.
- Nie jesteśmy razem, więc nie decyduj kto co może.
Moje ciśnienie skoczyło, ale w głębi duszy cieszyłam się.
- Jeymi co ja mam zrobić byś do mnie wróciła ?
- Nic nie możesz zrobić.
Obróciłam się i chciałam coś dodać, ale jego telefon znowu zaczął dzwonić. Odebrał i po pierwszym zdaniu wiedziałam, że to Elena. Czy ta szmata nie może dać spokoju ? Zgasiłam światło, zbierając jeszcze z ziemi porozwalane wcześniej ciuchy. Słyszałam każde słowo, każde pieprzone słowo ich rozmowy i nawet nie chciałam już powstrzymywać łez. Spędzili razem noc, kiedy wyjechałam ? Włożyłam ciuchy do szafy, cały czas stojąc do niego tyłem. Z bezsilności spuściłam głowę, czując jak moje łzy spływające po szyi, moczą mi bluzkę. Nie byłam w stanie się ruszyć, moje nogi wrosły w ziemię i nie mogłam nic zrobić. Blokada. Wiecie jak to jest, kiedy chcesz coś zdziałać, a nie możesz ?
- Jeymi dobrze się czujesz ?
Nie reagowałam, nie chciałam otwierać ust, w których więziłam szloch.
- Hej, aniołku....
Obrócił mnie do siebie i nie mogłam już nic zrobić. Widział moje łzy i widziałam zmieszanie na jego twarzy. Słowa same ze mnie wypłynęły.
- Nienawidzę cię...
Od nienawiści do miłości bliska droga. To prawie to samo, jeśli dobrze to zrozumiecie. Czując, że moje opanowanie wraca, próbowałam ruszyć i przestać robić z siebie ofiarę, ale skutecznie mnie powstrzymywał.
- Czemu płaczesz ?
- Naprawdę ? Naprawdę nie wiesz ?
Czułam się żałośnie i przez to zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Cały dzień się starałam, a teraz ?
- Ej... spokojnie.
Przytulił mnie, ale nie na siłę. Zrobił to delikatnie, jakby obejmował powietrze. Ciepło jego ciała uderzało w moje i jedyne czego chciałam, to wyciąć tą chwilę i zachować ją tylko dla siebie na zawsze. Dłonią rozczesywał moje włosy, trzymając usta blisko mojej skroni.
- Nienawidzę cię tak bardzo...
- Wiem.
- Czemu to wtedy zrobiłeś ? Czemu z nią ? Ze wszystkich kobiet na ziemi.
- Nie wiem Jeymi, to była chwila. Kiedy się opanowałem było już po wszystkim.
- Byłam, aż taka zła ?
- Nie, aniołku nie myśl tak....
- Więc jak ? Podzieliłam się z tobą wszystkim co miałam, kochałam cię, a...
- Ćśśśś.... nie mów.
- Czemu mam nie mówić ? Następnym razem też tak będzie. Tylko chwila. Nie opanujesz się ?
- Nie...
- Spałeś z nią ?
Oderwałam się od jego ciała, z odwagą patrząc mu w oczy.
- Co ?
- Spałeś ?
Mój głos zamieniał się w ciche piski.
- Nie, aniołku..
- Nie kłam.
- Nie spałem z nią, nie zrobiłbym ci tego, przecież wiesz.
- Nie wiem nic. Nie ufam ci...
Widziałam jak bardzo uderzyły w niego te słowa. Zaufanie to przecież podstawa, przynajmniej tak mówią. Ale dla niego miało wielką cenę. Cisza się przeciągała, a on nic nie mówił. Nie widziałam co jeszcze powiedzieć, więc po prostu weszłam pod kołdrę, kładąc się tyłem do jego posłania. Zamknęłam powieki, z całych sił ściskając pościel i cicho łkając. Cicho, niesłyszalnie.


Wiem, że czas mijał, czułam, że jest już późno, ale nie rejestrowałam żadnych ruchów w moim pobliżu. Straciłam na chwilę kontakt i zaczęłam się zastanawiać czy oby nie miałam jakiegoś napadu. Kiedy uchyliłam powieki, był ciemno, a lampka nocna była zgaszona. Zupełny mrok i jedyny widok to lustrzana ściana ukazująca miniaturowy widok miasta. Łzy znowu poleciały, przypominając wydarzenie z przed paru chwil, a może godzin. Lekko drżałam, ale przyczyną tego był szloch, nie mogący się wydostać.
- Ćśśś...
Poczułam jak materac zagłębia się, a jego sylwetka przykleja się do mojego ciała. Stałam się więźniem jego ramion i opiekuńczych, miarowych ruchów.
- Powinieneś już spać.
- Cały czas płakałaś, bałem się, że będziesz miała jeden ze swoich koszmarów. Ja... chciałem być tym pierwszym, który cię uspokoi i sprawi, że nie będziesz się bała.
Nie miałam koszmarów odkąd tu przyjechałam. Minęły ?
- Jeymi proszę, pozwól mi cię kochać. Pokażę ci jaki jestem naprawdę, sprawię, że będziesz szczęśliwa i nikt nie będzie mógł ci tego odebrać. Mogę być najlepszym chłopakiem na ziemi tylko mi pozwól. Dużo lepszym od Maxa, daj mi tylko szansę. Ostatnią. Proszę.
- Nie mogę Liam. Nie puki Elena jest ważniejsza ode mnie.
- Nie ma Eleny.
- Kłamiąc tylko tracisz szansę.
- Powiedziałem jej, że nie chcę jej widzieć. Z czasem przestanie do mnie dzwonić. Tylko ciebie chcę.
Obróciłam się do niego, patrząc na pokrytą cieniem twarz.
- Czemu ?
- Po tym jak mnie zostawiłaś... przekonywała mnie, że powinienem o tobie zapomnieć. Posłuchałem jej. Usunęła mi twój numer i wszystkie twoje zdjęcia...
Miał moje zdjęcia ?
- Nie potrafię o tobie zapomnieć, nie potrafię bez ciebie żyć. Nienawidzę i siebie i jej za to. Przepraszam skarbie za wszystko.
Nie mogę poradzić nic na to, że moje emocje mają swoje życie. Przytuliłam się do jego piersi, wydobywając z siebie szloch.
- Możemy być na początek przyjaciółmi.
- Mogę nie dać rady, kocham cię....
- Spróbuj.


Leżeli obok siebie, wypełniając się jak dwa kawałki układanki. Osłaniał ją, a ona dawała mu bliskość, chodź w małym stopniu, to tak bardzo potrzebną. Sny odeszły.... Odeszły, ale nie po to, by już nie wrócić, odeszły po to, by zacząć spełniać się w rzeczywistości.....

______________________________________________

Brak komentarzy: