wtorek, 25 lutego 2014

Liam cz.27 "Skrywam tajemnicę... kiedyś byłeś przyjacielem"



 
 

"Zniszczyłeś..."

Puszcza dłoń Jeymi, szepcząc pośpiesznie, że wróci za 2 minuty. Oni nie są teraz wstanie pojąć, jak "aniołek" się czuję... Nie wiedzą, że troskliwe ruchy Liama względem Eleny, zabijają ją od środka. Mają tajemnicę, której Liam broni przed swoją miłością. Czemu...?
Mijają sekundy, minuty, czas leci. Głucha cisza zatacza krąg wokół niej. Nerwy rosną, serce wybija szybki, nieregularny rytm. Myśli kotłują się w niej robiąc jedną wielką sieczkę. Wyczekiwanie...
Drzwi się otwierają, a chłopak o wiele spokojniejszy wraca do Jeymi. Co miało miejsce na zewnątrz ? Jego mięśnie i on sam jest rozluźniony. Jak za dotknięciem anioła. Elena na pewno nie jest aniołem. Oczy kieruje na dziewczynę, można być pewnym, że widzi jej ból i cierpienie malujące się na twarzy. Czemu tak łatwo to ignoruję i po prostu ciągnie ją z powrotem do salonu ?

Liam siedzi wpatrzony w telewizor, kompletnie ignorując mnie. Próby nawiązania z nim kontaktu, kończą się nie powodzeniem.
- Po co tu była ?
I znowu to samo, cisza, cisza, cisza....
- Jesteś tchórzem unikając odpowiedzi.
- To nie jest dobra chwila, po prostu odpuść.
Przemówił tonem nie znoszącym sprzeciwy i znowu ma inny humor. Cholerny rządziciel !!!
- Jak wiele zamierzasz przede mną ukrywać ?
- Jeymi skończy !!!
- Odpowiedz.
- To nie miejsce i pora. Koniec.
- To kiedy będzie ta pora ?
- Zamknij się wreszcie!
Spojrzałam na niego gniewnie, chociaż rozdzierał mnie ból i strach. Wstrzymując oddech, wyrwałam mu swoją dłoń odchodząc jak najdalej. Wszędzie byle daleko od niego. W głowie huczało mi, a każdy ruch przychodził ciężko. Czemu zawsze ja jestem winna, czemu nie może być zły na kogoś innego tylko na mnie?

Chłopak przyszedł do sypialni, późno w nocy. Delikatnie położył się na łóżku, przykrywając kołdrą. Patrzył na "aniołka" obróconego plecami, zawzięcie myśląc, nie był jednak świadomy, że ona nie śpi. Jej skulone ciało, otulała biała jedwabna pościel, a włosy poburzone, choć trochę zakrywały twarz. Policzki mokre były od łez, zmieniając swój kolor na krwistą czerwień. Piekły... Usta idealnie wykrojone, układały się w prostą linię, powstrzymując szloch. Były wyschnięte. Oczy przybrały kolor spranego jeansu, są puste... i tak przerażająco zimne. Liam obejmuje ją w pasie ramieniem, zamykając przestrzeń, między ich ciałami, jednak ona ani drgnie. Jest niewzruszona, jak z kamienia....
Noc mija spokojnie. Żadne koszmary, nie mają dzisiejszej nocy wstępu. On nie puszcza, jej ciała, trzymając mocno przy sobie, jak swoją najcenniejszą rzecz. Pokój pławi się w świetle księżyca, kiedy cały, a przynajmniej większa część miasta, pogrążona jest we śnie. Zupełny spokój. Ulice, budynki, samochody, okna pokrywa gęsty szron, a mgła przysłania widoki. Jest mroźno, ale ich ciała gorące, ogrzewają się nawzajem. Wyglądają na idealną parę, bez sporów, bez tajemnic. Rzeczywistość jest temu daleka....

***

Liama nie ma, rano zjedliśmy śniadanie, milcząc przez cały czas, a kiedy musiał coś powiedzieć, jego głos przepełniony był złością. Jak bardzo popierdolona muszę jeszcze być, by go zrozumieć ? Jest jak zapełniona, pobazgrana kartka i nikt nie jest wstanie stwierdzić co autor miał na myśli. Jego myśli i zachowania też nie idzie odgadnąć, kiedy myślisz, że jest dobrze, on staje się nagle zły. Cały dzień chodziłam przygnębiona, czekając na jakiś telefon cokolwiek. Przywiązałam się do niego tak bardzo, że każda godzina bez chłopaka to mordęga. Można kochać, tak bardzo, że aż nie możesz oddychać ?

Liam wrócił późno, kompletnie ignorując Jeymi. Od razu udał się do łazienki, wychodząc z niej po chwili w dolnej części piżamy. Spoczął na sypialnianym łóżku, wysilając się na krótkie muśnięcie jej ust i "dobranoc aniołku". To by było na tyle ich rozmów. Chociaż chłopak tulił się do jej pleców, obejmując ją, oboje czuli mur. Jeymi on wykańczał, a Liama ? Każde udawało, że śpi, ale oboje byli pogrążeni w myślach. Jakie demony są sprawcami tego ?

***

Tydzień dobiega końca. Jeymi jest wyczerpana na skalę możliwości. Jedynymi słowami jakie usłyszała od Liama było "dobranoc" każdego wieczoru i tylko tyle. Nie było go całe dnie, raz nawet, postanowił zostać w swoim mieszkaniu. Przepaść między nimi stała się widoczna. Chłopak odsunął ją od siebie, nie dając jej poczuć miłości. Można powiedzieć, że stał się zimnym potworem dla Jeymi. Kryształowe łzy i szkarłatne policzki stały się codziennością. Nic nie mogło pomóc....

Od Liam:
"Mam dużo pracy dzisiaj, zostanę u siebie na noc. Dobranoc."

Kolejna zimna fala, spłynęła po moich rumieńcach. Dławiłam się tęsknotą. To co było już się wypaliło... Ściskając w dłoni urządzenie, stukałam w kolejne literki.

Ja:
"Znaczę coś jeszcze?"

Opadając plecami na zimną pościel, zaczęłam krzyczeć zachrypniętym głosem. Później pozostało już tylko szlochanie. Najbardziej raniła świadomość, że spędza każdy dzień z Eleną...

***

Wrócił, przyszedł, nie został na noc w swoim mieszkaniu. Kilka minut po tym jak aniołek zasnął, on niczym burza wpadł do mieszkania, a następnie do sypialni. Ból był teraz widoczny w jego grymasie. Wyją ze spodni telefon, odpiął zegarek, układając to na szafce. Zdjął ubrania zostając w bokserkach, po czym ułożył swoje ciało, przy ciele ciemnowłosej. Rozpaczliwie szeptał jej do ucha, że jest dla niego wszystkim, ale ona nie słyszała....
Rano obudzili się koło siebie, co dawno nie miało miejsca. Pocałował ją namiętnie w usta, szeptając to co wczoraj i wyparował. Zabrał swoje ciuchy, nim zdążyła coś powiedzieć i wyszedł. Pocałunki przestały mieć znaczenie. Były wszystkim dla dziewczyny, ale za nimi nic się nie kryło. Jaką mają wartość, skoro są bez uczuciowe ?

Zeszłam na dół do salonu, ale tak jak się spodziewałam, uciekł całkowicie. W kuchni czekała na mnie kawa i zgięta w pół, czerwona kartka.
"Zaproszenie na Bankiet"
Przeczytałam szybko resztę tekstu, a później dopisek Liama.
"Będę szczęśliwy jeśli pójdziesz ze mną. Znaczysz wszystko xx"
To już jutro... Czemu nie powiedział mi wcześniej ?

Wieczorem Liam wrócił nieco szybciej i nie z pustymi rękoma. Ściskał w dłoni dwie papierowe torby, miały być prezentem. Zostawił je w niewidocznym miejscu i po cichu zaszedł stojącą w kuchni Jeymi. Ciasno oplótł jej talię, przysuwając ją do siebie i mocno całując w kark.
- Cześć aniołku.
Głęboki głos rozbrzmiał w kątach, a jego dziewczynę przeszedł dreszcz, poczuł jak jej ciało zadrżało. Czekał na odpowiedź, ale jej nie dostał. Żaden gest, żaden ruch nie został mu przekazany. Bardziej ścisnął jej drobną posturę, czując, że zaraz mu się wymsknie.
- Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej ?
W jej głosie nie słychać było żalu, raczej ogromny smutek i tęsknotę.
- Wtedy nie mógłbym ci dać tego....
Wyszedł, ale wrócił po chwili z torbami.
- Dla ciebie.
Nie pewnie, ale spokojnie przyjęła jego prezent. Przytrzymując jedno ucho torby ręką, drugą wyciągnęła aksamitny czarny materiał z delikatnymi wzrokami. Sukienka była prosta, piękna i urocza. Delikatnie rozkloszowany dół i wycięte serce na plecach.
- Dziękuję.
Widać, że była zmieszana całą sytuacją.
- Pójdziesz ze mną ?
Rozchyliła usta, ale zawahała się, dopiero po chwili wydobył się delikatny, aksamitny dźwięk i krótkie "Tak"....

***

Wydawało się być dobrze, dziewczyna starała się nawiązać rozmowę, ale chłopak znowu stał się oziębły. Co z nim jest nie tak ? Leżeli razem na jednym łóżku, jej zagubione oczy skanowały jego twarz, puszkując czegokolwiek. Poddała się. Nie miała już siły. Ukryła swoje łzy w poduszce, udając, że śpi.

*Następny dzień*

 
Ranek minął mi samotnie, znowu obudziłam się sama, zalana chłodnym powietrzem i mrożąco, jasnym światłem. Wszystko ostatnim czasem jest zimne. Południe też minęło samotnie, a myśli, że on może właśnie spędzać czas z nią , były sztyletem wymierzonym w moje serce. Zapytanie go o to, było bez sensowne, ukrył by prawdę. Mogę jedynie się domyślać. Zabrałam podarowaną sukienkę do łazienki i buty znajdujące się w drugiej podarowanej torbie. Długi prysznic, nie zadziałał jak powinien, myśli wciąż robiły mi błoto z mózgu. Wytarłam uważnie ciało, wsuwając na nogi koronkowe, czarne majtki i naciągając przez głowę sukienkę. 
 
Rozczesałam ciemne włosy, susząc je i robiąc prostownicą łagodne fale. Rzęsy przyozdobiłam maskarą i wykonałam po jednym delikatnym muśnięciu różem na policzkach. Nałożyłam swoje wysokie buty i zupełnie zrezygnowana opuściłam łazienkę. Wielkim zaskoczeniem był Liam siedzący na łóżku, ubrany już w idealnie na niego uszyty garnitur. Swoim zimnym wzrokiem przeszywał moją sylwetkę, rejestrując każdy element. Lód wydawał się topnieć.
- Pięknie wyglądasz.
- Dzięki.
Stałam w miejscu, skołowana, nie mogąca się ruszyć. Zwinnie i seksownie podszedł do mnie, składając na ustach długi i namiętny pocałunek. Tak dawno tego nie czułam. A jeszcze większa pustka wypełniła mnie kiedy się oderwał. Straciłam cenny moment.
 -Jesteś tylko moja.
- Wiem.
Cicho szepnęłam.
- Jesteś wszystkim czego potrzebuję.
Przytuliłam się do niego, nie przejmując się, że może mnie odsunąć. Zbyt bardzo stęskniona byłam jego dotyku. Odwzajemnił....

W drodze na bankiet, Liam nie mógł spuścić wzroku z Jeymi. Kochał ją. Była dla niego czymś w rodzaju bogini. Nie chciał innej, chciał i pożądał tylko jej. Próbował skupić się na czymś innym, ale jego oczy wciąż wędrowały do jej niewinnej i zamyślone osoby...

Czerwony dywan i masa reporterów. Błyski flesze oślepiały mnie, kiedy w panice ściskałam dłoń Payna. Próbowałam zachować uśmiech i jak najlepiej przejść przez gwar. Namierzyłam drzwi, które stały się jedynym widocznym dla mnie punktem i spokojnie podążałam za chłopakiem w ich kierunku. Pierwszy raz zostałam napadnięta, przez ciekawskich paparazzi i było to przerażające. Zdążyłam zapomnieć, że ten chłopak obok, o wielu obliczach, jest sławną gwiazdą. W drzwiach przywitali nas ochroniarze i nawet nie silili się na uśmiech. Kamienne twarze, tylko tyle.
- Mamy stolik pod ścianą na prawo.
Prawie niesłyszalnie mój chłopak szepnął mi na ucho, a ja mimowolnie zaczęłam wyszukiwać naszych miejsc. Skanowałam stoliki po kolei i wszystkie były zapełnione, za wyjątkiem jednego. Nie na pewno nie. Siedziała przy nim Elena, dwie równie młode i piękne kobiety i starszy mężczyzna chyba z żoną. Zagryzłam policzki, to nie jest możliwe. Dwa wolne miejsca czekały na nas. Wszystko we mnie wywracało się, a powietrze paliło. Myśli, że będę siedziała z tą suką przy jednym stoliku, były nie do wytrzymania. Nie zdążyłam mrugnąć, a byliśmy już u celu. Liam witał się ze wszystkimi, a ja stałam cicho.
- To moja dziewczyna Jeymi.
Jego ramię objęło mnie w tali, a usta cmoknęły moje czoło. Ze wszystkich, tylko, jak mi się wydaje, małżeństwo uśmiechnęło się widząc mnie, reszta wydała grymas.
- Miło was poznać.
Czułam się bardziej niż niekomfortowo. Zajęłam wskazane miejsce, a kelner przybył z szampanem. Z uśmiechem chwyciłam kieliszek, biorąc dyskretnie duży łyk. Gorąco zapłonęło w żołądku, pozwalając mi chodź trochę się rozluźnić....

***

Minęły jakieś dwie, a może trzy ? Godziny. Czuję się jak piąte koło u wozu. Liam zupełnie pochłonięty jest Eleną i jedyne co widzę to jego plecy. Ignoruje moje słowa, ignoruje mnie. Patrzenie na nich jak się wymieniają spojrzeniami i ich śmiech są nie do zniesienia. Mersin i jak pamiętam Tina zawzięcie o czymś dyskutują i mam wrażenie, że to ja jestem ich tematem. Krótkie, palące zerknięcia w moją stronę, są denerwujące. Mrugam kilkakrotnie oczami upijając łyk 4 kieliszka szampana i o dziwo jeszcze mi nie szumi. Odnajduję wzrokiem małżeństwo przytulone do siebie na parkiecie i chciałabym tam stać z Liamem.
- Idę po drinka dla Eleny, chcesz coś aniołku ?
Wow. Przemówił do mnie, ale musiał wspomnieć o niej.
- Coś mocnego.
- Zaraz wracam.
Posłał mi uśmiech i zniknął. Elena od razu przysunęła się do mnie, zajmując jego miejsce.
- Jak wam się układa ?
- Co cię to obchodzi.
Zacisnęłam mocno szczękę, patrząc w jej jadowite oczy.
-Och kochana, chyba nie jest między wami najlepiej, co ?
Zaciskam pięści i milczę.
- Zwierzył mi się, że często się kłócicie. Wiesz tamtego wieczoru, kiedy mieliście swoją "randkę", wiem, że ci nie powiedział, ale to do mnie przyjechał. To takie przykre, zostawił cię, by przyjechać do mnie.
Milczałam zaciskając z całych sił pięści, aż knykcie mi pobielały. To co powiedziała , tak bardzo zabolało, ale był prawdziwe.
- Został na noc i...
- Elena.
Liam stanął za nią przerywając jej ostrym tonem. Został u niej na noc. Dlatego nie chciał mi powiedzieć. Nie wierze, że ona była ważniejsza ode mnie. Łzy zaczynały balansować pod powiekami, piekąc.
- Zostałeś u niej na noc ?
Mój głos był zduszony, zachrypnięty.
- Tak.
Podszedł do mnie tak szybko, że nie miałam czasu zareagować. Postawił alkohol, na stolik, łapiąc moje dłonie i odsuwając moje krzesło w bok, a między nami postawił nowe, na którym usiadł. Cały czas gładził kciukiem moje palce, nie puszczając.
- Jesteś dla mnie najważniejsza, nie uciekaj. Proszę.
Chciałam uciec, chciałam uciec stąd, ale zostałam z nim. Zaufanie. Tylko nocował. Minuty ciągnęły się w nieskończoność, kiedy oni jak gdyby nic rozmawiali. Próbowałam sobie to uporządkować, chociaż wszystko we mnie krzyczało. Każda moja część ciała, chciała uciec poza sercem.
- Liam chciałbym ci kogoś przedstawić, czy mógłbyś ?
Spojrzał na mnie i widziałam, że bał się mnie zostawić...
- Zajmie to chwilę.
Mężczyzna zaczął nalegać, a ja na siłę wyswobodziłam dłonie z jego uścisku. Odszedł, musiałam ponownie wytrzymać i nie zabić tu Eleny.
- Dobrze całuje prawda ?
Czułam, że moje źrenice się powiększają. Do czego zmierza tym razem ?
- Myślałam, że już nigdy tego nie poczuję.
Ciężko było mi oddychać, ale dawałam z siebie wszystko, by tylko nie dać nic poznać.
- Wiem, że on nadal mnie kocha.
Zachłysnęłam się powietrzem, a krew we mnie zawrzała.
- Mylisz się.
Wysyczałam tak wściekle, że sama siebie przerażałam.
- Czyżby ? Tamtej nocy kiedy został, całował mnie i wydawał się bardzo zadowolony.
Kłamie ! Czułam jak się łamię, wszystko się we mnie złamało. Nie skłamała. To ja okłamuję siebie. Zamknęłam powieki, hamując łzy i powoli uważają by nie upaść pod ciężarem złamanego serca, wstałam. On to zrobił.
- Jest twój.
Wychlipałam cicho, dając jej wygrać. Tego przez cały czas chciała. Zaczynałam odchodzić, ale jak na złość pojawił się on.
- Dokąd idziesz aniołku ?
Nie potrafiłam mu odpowiedzieć.
- Powiedziałam jej o pocałunku.
Odwróciłam się do nich, stając prosto.
- Jeymi...
- Pocałowałeś ją ?
Mój głos był gorszy od jęku.
- Tak, ale...
Widziałam jego twarz, był rozbity. Rozumiem jego zachowanie przez ten tydzień, rozumiem...
- Jeymi, aniołku...
Zaczął do mnie podchodzić i jestem naprawdę wdzięczna, temu facetowi co go zatrzymał, by coś mu powiedzieć. Nie myśląc długo, opuściłam budynek, mając czas na ucieczkę. Nie było fleszy, była tylko ciemność. Moje ciało całe drżało, kiedy widziałam ich złączone usta w obrazach wyobraźni. Osiągnął to czego chciał. Zniszczył nas, zniszczył mnie....

__________________________________________________________

Brak komentarzy: