"Ulotna, niewidzialna, jak powietrze"
Schowałam oprawione zdjęcie, pod stertą ciuchów ułożonych w kostkę i powędrowałam do łazienki. Szybki, ciepły prysznic oczyścił mnie z myśli, pozostawiając tylko jedną. Liam, piękny mężczyzna jest mój....
* 2 dni później *
Wszystko wydaje się mieć dobry kierunek. Oni zakochani, świata nie widzą. Chociaż, żadne z nich nie odważyło się powiedzieć "kocham", poczuli smak miłości. Uczucie w nich zakiełkowało, wyrastając i łącząc. Miłość potrafi boleć, dziewczyna poczuła to. Kocha tak bardzo, że aż odczuwa ból. Przez całe dwa dni byli tylko oni. Oni sami zamknięci w jej mieszkaniu. Próbowali się poznać, chociaż żadne nie wyjawiło swoich tajemnic.... Przeżyli, zrobili to... ich nagie ciała połączyły się w błogiej przyjemności. Oboje mieli swój pierwszy raz dawno za sobą, byli doświadczeni, jednak nigdy nie przeżyli tak wysokiego uniesienia.... Żyli tylko dla siebie, tak już pozostanie zawsze...
-Liam chodź już.
Wciągnęłam chłopaka do sklepu, potrzebując kupić pożywienie. Oboje szliśmy równym tempem, on pchając wózek, ja zgarniając z półek produkty. Chłopak zupełnie tu nie pasował, śmiałam sądzić, że od dzieciństwa nie był nigdy w super-markecie. Nie wyrażał żadnych uczuć, a jego mięśnie były napięte. Każda kobieta, jaka przeszła obok, pożerała go wzrokiem. Zazdrość rosła, mimo, że wiedziałam, iż żadna się nie zbliży. Był zbyt onieśmielający, nawet dla mnie samej. Ciężko przyzwyczaić się do jego nowo co odkrytej strony, po miesiącach etapu "zrzędy". Potrafi przerażać.
- Um... pójdę po mleko, zostań jeśli chcesz...
Uraczył mnie chłodnym spojrzeniem, odprowadzając wzrokiem. Huh wspomniałam już, że potrafi być bardzo zazdrosny ? Doświadczyłam tego po telefonie od Barneya. Chwyciłam mleko, nie chcąc przeciągać tych chwili. Chcę mojego Liama, tego troskliwego, który zniknął od razu po wyjściu z windy. Mojego dobrego Liama....
Patrzyłam przed siebie, próbując rozpoznać mężczyznę rozmawiającego z moim chłopakiem. Jego zarost był wyraźny, wyraźniejszy niż u Payna. Był starszy... na pewno był. Blond włosy sięgały za kark, mimo wszystko dodając mu ostrości.
Cicho chrząknęłam, stając obok. Obaj obrócili się spoglądając na mnie. Liam wydawał się nie chcieć mnie tutaj. Co zrobiłam przez ten czas nie tak ?
- To jest Jeymi moja koleżanka...
Koleżanka !?
- A to Andy mój przyjaciel.
Koleżanka ? Krew odpływała z mojej twarzy, czyniąc ją bladszą niż zwykle. Jak mógł nazwać mnie tylko koleżanką ? Wstydzi się mnie ? Nawet nie jestem przyjaciółką, tylko pieprzoną koleżanką. Boli.
- Miło cię poznać. Jest dzisiaj impreza możesz dołączyć do Liama i przyjść, widzę, że i tak spędzacie razem dzień.
Och, a więc idzie na imprezę.... zamierzał mi o tym powiedzieć ?
- Nie my nie... po prostu wpadliśmy tutaj na siebie i Jeymi ma już dzisiaj plany. Przyjdę sam.
Nadal jestem nikim dla niego. Ból przeszywał mnie całą. Jak on może ? Spotkaliśmy się tylko w sklepie... kłamca. Pieprzony Kłamca.
- Tak mam plany....
Szepnęłam ledwo słyszalnie, spoglądając na Liama. Lekceważył mnie. Bliska świata łza zamajaczyła w moich oczach, odłożyłam mleko za siebie, przechodząc obok nich i zmierzając do wyjścia. Moja złość rosła i rosła, wspinając się na kolejne szczebelki.
***
Mieszkanie to jedyna prawdziwa obronna oaza. Zamknięta w czterech ścianach siedziałam z podkulonymi nogami próbując pojąć wszystko. Jak on mógł... ? Wszystko się we mnie zaciskało, sprawiając nieprzyjemny ból. Moje myśli wirowały.... nie, właściwie to nie wirowały, były zaplątane w jeden supeł, którym był Liam. Nie mogłam myśleć, w głowie cały czas było jedno i to samo. Oddech miałam ciężki, słyszałam to. Wyprostowałam się, zmierzając schodami do góry. Otworzyłam drzwi sypialni, po to by za chwilę zamknąć je na klucz. Dzień był jeszcze młody, chociaż tak bardzo pragnęłam nocy. Chciałam zasnąć i wstać jutro rano. Złość mną targająca, odbierała mi wszystko. Traciłam kontrolę nad sobą, byłam bliska, by znaleźć chłopaka i .... właśnie co miałabym zrobić ? Przysiadłam na podłodze, opierając plecy o łóżko. Odetchnęłam głęboko, po czym brałam tyle świeżego powietrza ile byłam w stanie... Minęło 10 minut jak usłyszałam kroki, a później pukanie do drzwi mojej sypialni.
- Jeymi otwórz.
Milczałam wsłuchując się w jego głos. Naprawdę go kocham.
- Wiem, że tam jesteś. Przepraszam.
Naprawdę go kocham.
- Jeymi otwórz.
Kocham go.
- Jeymi otwórz kurwa drzwi !!!
Podniosłam się z podłogi, przechodząc obok drewnianej powłoki i mijając się z jego wołaniem. Łazienka, tam wszystko cichło, nie w zupełności, ale trochę. Odkręciłam kran, puszczając wodę do zlewu. Przyjemny szum zagłuszał krzyki. Przysiadłam na sedesie, wpatrując się w lustro nad umywalką, w swoje odbicie.
- Jeymi !
Liam wpadł do łazienki z przestrachem w oczach. Zakręcił wodę, zbliżając się do mnie. Wyciągnął do mnie dłoń, jednak zwinnie jej uniknęłam- cofając się.
- Nie dotykaj mnie.
- Jeymi przepraszam cię. Bardzo mi przykro.
- Mnie także...
Ponownie spróbował się zbliżyć, ale ja tylko powtórzyłam wcześniejsze słowa.
- Jeymi proszę. Bałem się o ciebie.
- Niepotrzebnie. Jestem tylko koleżanką.
- Nie jesteś.
- Och... awansowałam poziom niżej ? Jestem znajomą czy nieznajomą ?
Jego twarz stała się surowsza, kiedy zacisnął zęby.
- Moją dziewczyną.
- Nie wydaje mi się.... miłej imprezy.
Weszłam z powrotem do sypialni, szukając tlenu.
- Nigdzie się nie wybieram.
Cząstka mnie się ucieszyła, ale wszystko pozostałe wiedziało, że jest to kolejne kłamstwo.
- Jeymi porozmawiaj ze mną, nie traktuj mnie jak powietrze !
Ryknął, aż się skuliłam. Bałam się. Ale teraz on czuje to co ja w sklepie. Byłam ulotnym, nie widzialnym powietrzem.....
_________________________________________________
Mamy kolejny, następnej części spodziewajcie się jutro :D / Natalia
1 komentarz:
NO kochana ja tu czekam,w takim momencie skończyć...
Prześlij komentarz