*** 10 lat później ***
Drewniana bujawka spokojnie bajała się w przód i w tył delikatnie poskrzypując. Leciutki wiaterek kołysał koronami drzew, grając melodię natury. Wszystkie szczyty gór, zasłaniały się śniegiem, który przy dzisiejszym słońcu wyglądał dość śmiesznie. Temperatura była wysoka, a czerwona kreska termometru dała radę podskoczyć do 27°. Na błękitnym niebie nie została namalowana żadna chmurka, sprawiając, że moje samopoczucie wydawało się polepszyć. Uniosłam w górę swoje dość blade tego lata nogi, pozwalając na to, by promyki nadawały im odrobinę ciemniejszy odcień. Gazowana, chłodna woda co moment nawilżała gardło, gasząc pragnienie. Pewnie chcielibyście wiedzieć, jak dałam radę pogodzić się ze śmiercią Liama... ? Nie dałam. Nie dałam rady. Nie pogodziłam się z tym i raczej nigdy nie pogodzę. Jednak pamiętajcie, że nawet z najbardziej złamanym sercem, czy też największą rozpaczą można żyć. Yeea... jest to ciężkie, ale jeżeli chodzi o śmierć ukochanego czy też ukochanej, życie dalej jest oczekiwaniem. Może opowiem wam wszystko od początku, zrozumieć co mam na myśli...
Dzień po pogrzebie Liama, świat ogarnęła żałoba. Ciężko było wytrzymać psychicznie, bo gdzie nie postawiłaś kroku, wszędzie były jego obrazy, jego w trumnie. Ludzie wieszali je na latarniach ulicznych, szybach sklepów, przypinali je do tablic informacyjnych, wszędzie gdzie tylko się dało, nie rozumiałam co ma to na celu. Wszystko przypominało mi o stracie. Trwało to miesiące, ani na moment nie ucichło. Bywały dni, że wychodziłam i nie mogłam oddychać. Potężny wąż Boa zaciskał się wokół mojego serca i płuc, dusząc mnie, było tego za wiele. Próbowałam żyć w Londynie dalej, miałam tam chłopaków. Radzili... próbowali się z tym pogodzić, tak jak ja. Trwało to naprawdę długo i do naszego życia z butami musieli wkroczyć psycholodzy, a przynajmniej do mojego i Nialla. Wmawiali nam tysiące bzdur, prowadzili terapie, twierdząc, że wiedzą co czujemy. Jak mogą wiedzieć, skoro taka kara losu ich nie dosięgnęła ? Nie znali tego bólu. Niall, naprawdę nie mógł pojąć straty najlepszego przyjaciele, żaden z chłopaków nie mógł, ale oni mieli wsparcie swoich dziewczyn. Irlandczyk dusił w sobie wszystko, aż nie wytrzymał, pogorszyło to także mój stan. Obecnie jego sercem opiekuje się śliczna niewiasta, jest szczęśliwy, nauczył się dalej funkcjonować, tak jak pozostali. Dwa lata po, cała czwórka wróciła na scenę. Nie było to, to samo, ale dawali z siebie wszystko, każdy koncert grali dla Liama. Oglądam ich czasem w telewizji, czas ani trochę ich nie zmienił. Zayn wziął ślub z Perrie, jak to planowali. Nie znam jej za dobrze, ale układa im się, naprawdę układa. Louis i Eleanor wolą żyć w narzeczeństwie, czasem rozmawiam z dziewczyną, stała się moją przyjaciółką już na samym początku, kiedy to Payne i Ja... cóż.. nie żyliśmy w najlepszych stosunkach. Styles.. z nim mam najlepszy kontakt. Harry zdzwoni co najmniej dwa razy w miesiącu, sprawdzając czy żyję. Jest prawdziwym wsparciem i jak się okazuje potrafi dochować obietnicy. Taylor... hm.. jest szczęśliwy ze swoim chłopakiem. Moich rodziców nie widziałam już od 8 lat, nie wiem co u nich, nie wiem czy nadal mieszkają w Portland. Nigdy nie wróciłam do Stanów. Wyjechałam także z Londynu po tym jak... jak okazało się, że pod sercem noszę dziecko Liama. Od pogrzebu minęły cztery miesiące, dalej przeżywałam silną depresję, więc lekarze zabrali mnie na badania. Można powiedzieć, że kiedy to wszystko do mnie doszło, jak za dotknięciem różdżki, chciałam wszystko zmienić. Wróciłam do naszego mieszkania i zaczęłam stawać na nogi. Chciałam normalnego życia dla maleństwa. Czerpałam wszystkie siły z bycia mamą. Liam zostawił mi po sobie pamiątkę i wiedziałam, że chciał abym zajęła się nią jak najlepiej. W szóstym miesiącu na wizycie u ginekologa powiedzieli mi, że poroniłam. Jednego roku straciłam dwa swoje światy. Nie pamiętam miesiąca po tej wiadomości. Tak jakbym w tamtym czasie nie żyła. Nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić, wyrwano mi serce, nie mogłam... nie chciałam istnieć. Zostawiłam wszystko i wszystkich wyjeżdżając. Nie po to, by ułożyć sobie życie, tylko po to by znaleźć się na końcu świata, gdzie uda mi się żyć bez serca, gdzie umrę spokojna, wiedząc, że mam swoje szczęście przy sobie, opiekujące się mną z góry. Dzisiaj mija kolejny dzień i jest identyczny jak wczoraj. Nie mogę wam zdradzić gdzie jestem, bo jest to moją tajemnicą. Nie chcę by ktoś mnie znalazł. Nie mam tu sąsiadów i jestem naprawdę samotna, ale czuję się tu spokojna. Robię co mogę, by nie stracić oddechu i funkcjonować. Jak powiedziałam życie dalej jest dla mnie oczekiwaniem... Na co ? Na to by pewnego dnia przyjąć śmierć z otwartymi rękoma, spotykając się z Liamem i powiedzieć mu, że starałam się przeżyć życie najlepiej jak umiałam dla niego. Że walczyłam i tą walkę wygrałam, wygrałam, by mógł być ze mnie dumny. I nadejdzie dzień kiedy nasze usta się złączą, a żadna siła świata nas nie rozłączy. Będziemy razem na zawsze.
________________________________________________________________________
I nastąpił koniec.
Mam do was kilka spraw:
1. Jeżeli chodzi o nowe opowiadanie, jakiś pomysł zawsze się znajdzie, pytanie tylko czy chcecie ?
2. Jeżeli chcecie opowiadanie, to wolicie by było pisane na tym blogu, czy na oddzielnym?
Bez problemu mogę założyć kolejny.
3. Macie jakieś pytania do tego opowiadania ? Na wszystkie odpowiem. Wiem, że nie które rzeczy nie zostały wyjaśnione, jak na przykład to skąd Liam ma blizny ?
Jak zwykle nie mogę się rozstać z tym opowiadaniem, ze wszystkich pięciu jakie napisałam, właśnie z tym zżyłam się najbardziej...
/Natalia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz