- Nie podnoś głowy, nie patrz na nich.
Liam wyszeptał to tak cicho, że ledwo zrozumiałam. Jego ciało bardzo się spięło, a wszystkie mięśnie stały się widoczne. Przyciągnął mnie bardzo blisko siebie, nie zmieniając tempa.
Patrzyłam tylko pod swoje nogi, stawiając ciężkie kroki. Bicie serca odbijało się echem w moich uszach.
- Wiecie czyja to dzielnica ?
Milczałam, zaufałam w pełni Liam'owi.
- Byliśmy u Jordana.
- Och tego skurwysyna.
Ten niski głos jest tak bardzo odrzucający.
- Eee... laluniu czemu nic nie mówisz ? Możesz podnieść głowę.
Tym razem inny głos, grubszy, silniejszy został skierowany do mnie. "Nie podnoś głowy, nie patrz na nich". Widziałam ich cienie z lewej strony. Cały czas szliśmy i marzyłam już o tym by ich minąć. Szarpnięcie mojego ramienia, spowodowało, że pod ogromną siłą obróciłam się. Dłoń wcale nie należała do szatyna. Była owłosiona i podrapana. Sunęłam wzrokiem po ramieniu sprawcy, aż dotarłam do twarzy. Ohydny uśmiech prezentował się na twarzy jednego z mężczyzn. Liczne cięte rany, pokrywały się, tworząc jedynie szkaradło.
- Trzymaj łapy z dala od niej.
Zostałam zasłonięta ciałem Payna. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko trwało kilka sekund, jednak mi ciągnie się to jak wieczność.
- Chcesz zaryzykować swoje życie dla tego..
Wskazał na mnie, próbując dosięgnąć dłonią mojego ramienia. Nieskutecznie.
- Powiedziałem, że masz jej nie dotykać.
Liam odepchnął go, cofając się ze mną w tył. Oczy mężczyzny pociemniały, ukazując urażenie i złość. Jego mięśnie z każdą chwilą stawały się bardziej widoczne. Szybkim ruchem podszedł do nas, przyciągając mnie do siebie.
- Odpierdol się od niej !
Ponownie zostałam uratowana, a facet przyciśnięty do ściany. Dłonie mojego chłopaka, zaciskały się wokół jego szyi, a twarz z każdą sekundą stawała się bardziej szkarłatna. Widziałam złość w Liam'ie zupełnie inną od tych wcześniejszych. Był naprawdę wkurwiony i bałam się do niego podejść. Wołałam jego imię, ale nie reagował. Coś zacisnęło się wokół mojej talii i nie było to coś, a ręce faceta z bandy. Pisnęłam, kiedy jedną z dłoni położył na mojej piersi, a moje włosy owinął wokół drugiej, odciągając mi głowę do tyłu.
- Liam !
Załkałam, wołając o pomoc. Spojrzenie brązowych oczu przeniosło się na nas i trwało sekundę, jak zaczął się do nas zbliżać.
- Uważaj.
Krzyknęłam, walcząc z zamazującym się obrazem. Cios wymierzony w żołądek, a następny w twarz, odebrał równowagę mojemu chłopakowi. Krew zabarwiła brudny już chodnik, płynąc z uszkodzonego nosa... Został obłożony kilkoma ciosami z kija. Poziom mojego strachu uzyskał najwyższy stopień, a łzy jak gorąca lawa spływały w dół.
- Pomocy !!!
Kopnęłam mojego napastnika w kroczę, nie trafiając pierwszym razem, a drugim. Uciekłam z uścisku, biegnąc do Liama, nawet jeśli nic nie zdziałam, chciałam go ochronić i przyjąć część bólu. On był jeden, a ich dwóch.
- Liam.
Zapłakałam w głos, kiedy znowu mnie złapano.
- Jordan ! Jordan ! Jordan !
Krzyczałam na cały głos, dusząc się przez suchość.
- Jordan !
Wyrywałam się i krzyczałam, nie wiedząc co zrobić. Bili mojego chłopaka KURWA !!!
- Zostawcie ich !
Jordan i jego kolega wypadli z salonu, biegnąc ku nam. W dłoniach trzymali coś na podobiznę żelaznych prętów. Zaczęli ich okładać. Jednego od Liama i jednego ode mnie. W przeciągu minuty, moje ciało zostało uwolnione i rzuciłam się biegiem.
- Zostaw go.
Moje dłonie zaczęły odpychać faceta, który to wszystko zaczął. Nie wiem jak, ale to ja przejęła jego bejsbol, stając i twardo osłaniając Liama.
- Spierdalaj !
On tylko się zaśmiał, co pobudził moje ręce do pracy. Wymierzyłam cios w głowę, powodując jego upadek. Zabiłam go ? Przez chwilę się nie ruszał, ale wrócił do sił zaczynając wstawać. Później jakiś nie znany mi chłopak, odciągnął go, zabierając mi "broń". Upadłam na kolana obok Payna, widząc, że zjawiło się jeszcze kilka innych osób. Jego usta były opuchnięte, z nosa leciała krew, a pod okiem widniał fioletowy siniak.
- Liam ?
Nowa fala łez wydostała się na wolność, kiedy chłopak zaczął uchylać powieki.
- Jeymi ?
Jego głos był słaby i cały się trząsł.
- Przepraszam. Nie powinienem cię tutaj zabierać.
- Nie...
Chwyciłam jego dłoń, zaciskając w swojej. Moje ciało pochylało się nad nim, a łzy moczyły brudną od krwi koszulkę.
- Nie płacz, wszystko będzie w porządku...
Podniósł dłoń do mojego policzka, głaskając delikatnie. Tatuażysta pojawił się obok, zapewniając, że pogotowie już jedzie.
- Zawsze się bałem, że nie kochasz mnie tak bardzo, jak ja ciebie. Nikt nie będzie umiał kochać ciebie tak jak ja...
Zakaszlał, nabierając powietrza.
- Będziesz miała śliczne dzieci... nadajesz się do tego. Będziesz wzorową mamą i żoną.
Ponownie zakaszlał.
- Dziękuję, że mi wybaczyłaś, nie zmarnowałem szansy, chodź czasu miałem mało... przepraszam, za to co ci zrobiłem. Nie cierpiała byś gdyby...
- Liam, czemu to wszystko brzmi jak pożegnanie? Nie żegnaj się ze mną...
Zaczęłam głośno płakać, trzymając jego dłoń przy swoim policzku. Trzęsłam się przez szloch.
- Wszystko będzie w porządku aniołku.
On umiera... umiera teraz... na moich oczach.
- Nieskończenie razem ?
Rękę położył na moim biodrze, gdzie był tatuaż serce ze znakiem nieskończoności.
- Nieskończenie.
Uśmiechnęłam się mimo łez i ból w sercu.
- Nie zostawiaj mnie kochanie.
- Nie zostawię.
Zapewnił, głaszcząc moje włosy.
- Kocham cię aniołku.
W oddali słyszałam dźwięk syren, ale zdawało się być już za późno. Jedną ze swoich dłoni trzymałam na jego sercu i czułam jak wolno bije. Nie mogłam nic powiedzieć, powietrze stanęło mi w gardlę. Jego powieki powoli opadały, aż zamknęły się całkowicie.
- Kocham cię Liam.
Chciałam zdążyć. Chciałam żeby to usłyszał !
- Będzie w porządku.
Odezwał się jeszcze cicho, po czym nie mogłam odczuć już bicia jego serca.
Sny się spełniły....
_______________________________________________________________
2 komentarze:
Znowu wyje jak bóbr,tylko mam taką małą nadzieję,że on zostawił jej pamiątkę po sobie <3
Yeea zostawił :D /Natalia
Prześlij komentarz